Wpis z mikrobloga

Cześć Mirki, w końcu wychodzę z ukrycia i piszę pare słów jak to #oszukujo w Gliwicach i Katowicach.
Przeczytajcie, jak chcecie. Jak nie chcecie, to nie czytajcie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Firma działa na terenie Śląska. Uczy dzieci programowania klocków LEGO. Idea zacna i bardzo modna ostatnio, chętnych do pracy sporo, a klientela też pokaźna. Są to półkolonie - zajęcia od 8 do 16, z czego godzina/dwie przed i po zajęciach to tzw. świetlica - jeżeli rodzic nie może dzieciaka odebrać w odpowiednich godzinach, to ktoś zostaje i ich pilnuje.

Może na początek trochę o kadrze. Głowa tej całej inby, którą za chwilę opiszę, to wchodząca w tyłki klientów kobita, która uważała swoich pracowników za debili i tanią siłę roboczą. Bardzo roszczeniowa postawa pt "wszystko mi się należy". Reszta to biedne studenciaki zatrudniane na umowę zlecenie za 12 zł/godzinę. To nie tak, że każda z tych osób miała wykształcenie pedagogiczne, że w każdej sali była osoba, która wiedziała, jak sobie poradzić z dziećmi, które mają jakieś problemy. Zdarzało się, że w jednej sali było dwóch informatyków, mających zerowe pojęcie o dzieciach i 12 bajtli.

Zdarzało się, że czegoś zabrakło dla dzieciaków - ot ktoś (czyt szefowa) nie odebrał śniadania dla nich, czy jakiegoś batona. Jedna z osób musiała #!$%@?ć po to, raz po śniadanie maszerowałem ponad 2 km w jedną stronę. Jest to bardzo istotna informacja, bo taka wycieczka zajmuje chwilę. Kumplowi zachciało sie na dwójeczkę, czekał na mnie i czekał ale w końcu zwątpił, bo bał się, że jak wybuchnie to nie będzie co zbierać, z dzieci też ( ͡° ͜ʖ ͡°) akurat się tak złożyło, że pojawił się #rozowypasek, matka jakiegoś dzieciaka. Co za inba była, to do dziś pamiętam. Całkiem słuszna zresztą.

Wypłaty były przeciągane, a te "na pożegnanie" to przychodziły z ogromnym opóźnieniem. Ja swoją dostałem prawie po 3 miechach tyrania i jeżdżenia po Śląsku, bez zwrotu za paliwo i przy wysyłaniu wezwań do spłaty. Oczywiście w trakcie miałem smsy "tak tak pieniądze dzisiaj wyślę" lub maile "przelew poszedł". Po prośbie o kontakt zero odzewu i tak w koło macieju. Może myslała, że cebuliony mi się już nie przydadzą i się w końcu znudzę xD

Pani #januszbiznesu pomyslala, że po tygodniowych zajęciach trzeba klocki posegregować, coby dzieciaki mogły je #!$%@?ć na nowo w poniedziałek xD oczywiście trzeba było zostać po godzinach i to zrobić, no problem do tej pory. Gorzej, że w połowie miesiąca narodzil się pomysł, żeby za te godziny nie płacić, bo... Nauczyciele też nie mają płacone za dodatkową robotę. Po szybkiej dyskusji udało się ten niecny plan obalić, ale co sobie poprzeklinałem to moje.

Przyszedł sierpień i wrzesień, to pół kadry pojechało na urlopy i wakacje. Zamiast uzupełnić braki to #!$%@?śmy dwa razy tyle. Skoro dawaliśmy radę, to czemu nie.

Umowa się skończyła, to skończył się szacunek, ale wciąż szukało się frajera do roboty za darmochę. Byłem dwa razy na jakimś wydarzeniu. "Umowa będzie będzie" xD oczywiście będąc niedoświadczonym gówniakiem byłem nawet chętny do dalszej pomocy, tylko dostawałem telefony "pomocy teraz już roznieś ulotki za godzinę". Była sesja, były poprawki, no jakbym chociaż wiedział dzień wcześniej to może bym nie odmawiał ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Za karę dostałem wypłatę po 3 miesiącach xD mój numer telefoniczny zablokowany, email na #czarnolisto i zero odbierania poczty.

Taka moja historia mireczki, nauczke na zawsze mam, a co się nauczyłem, to moje.

#januszebiznesu #oszukujo
  • 2
  • Odpowiedz
Fabryka naukowców Mirku nie tylko Ciebie oszukała. Znam osoby, które tam pracowały i miały identyczne przejścia. Polecam poczytać opinie o nich w iternecie.
  • Odpowiedz