Wpis z mikrobloga

#pasta

NIM ZACZNIESZ CZYTAĆ URUCHOM TEN SOUNDTRACK
http://youtu.be/NshQKDfFPlw?t=24s

#!$%@? anony nie uwierzycie co mi się ostatnio przytrafiło! jako samotna #!$%@? postanowiłem wyjść
do ludzi. Wykupiłem bilet do Zakopanego i wsiadłem w cebulacki bus. Na miejscu zastałem grupkę normików
z przewodnikiem który #!$%@?ł coś w stylu

- hurr nie oddalajcie się od grupy bo niedźwiedzie

Rykłem w duchu i miałem ochotę wyciągnąć jakiś aromatyczny wabik żeby włochaty 300 kilogramowy #!$%@?
rozszarpał plecaki a przy tym i wątłe ciała normików ale rozmyśliłem się gdy skapnąłem się że
niedźwiedzie nie lurkują i raczej #!$%@? nie odróżnią normika od anona, choć same są samotnymi i złośliwymi
erise. Ruszyłem za grupą tak na wszelki wypadek bo jako spierdon nie chciałem ryzykować choć żadnego
przewodnika nie wykupiłem i nie należałem do tej grupy. Szedłem sobie na uboczu i udawałem że piszę smsa
tylko #!$%@? niewiem do kogo. Chyba do tego #!$%@? niedźwiedzia takiej samej samotnej #!$%@?
której nie chce się polowacz to podkrada żarło normikom ale dość już o niedźwiedziach. Weszliśmy na szczyt
góry po godzinie katorgi, tam postanowiłem powiedzieć w duchu przewodnikowi #!$%@? i zacząłem szukać
jakichś przesmyków, cieśnin, przełęczy czy #!$%@? wie jak to się nazywa. Przewodnik tylko krzyknął.

- Niech Pan nie idzie w tamtą stronę to jest zabronione!

Co prawda na mojej drodze widniał znak zakazu ale #!$%@? i pobiegłem w #!$%@? w górski kompleks, byle by
być znowu sam jak to anon. Przewodnik nie próbował mnie o dziwo gonić.

URUCHOM TEN SOUNDTRACK [http://youtu.be/6GY8cEd8Phk?t=6m4s]

Biegłem i biegłem.
Gdy oddaliłem się od grupy straciłem poczucie orientacji. Zgubiłem się! ogrom tych niewzruszonych
skał mnie przytłaczał. Przypomniałem sobie jednak że mam GPS. Oczywiście gdy go odpaliłem nie wskazywał
niczego oprócz jednego punktu do którego mam się udać. To była wysoka skała na którą ni #!$%@? nie dało
się wspiąć ale postanowiłem podejść do niej bliżej, choć i tak nie miałem sprzętu do wspinaczki. Obstawiałem
że może tam być jakaś antena radiowa czy coś w tym rodzaju co naprowadzi mnie znów do cywilizacji. Nagle
jednak zza skały #!$%@?ł ogromny #!$%@? górski niedźwiedź i zaczął biec w moją stronę!
Rzuciłem w niego plecakiem ale ten dalej biegł za mną jak #!$%@?. Wiedziałem że to mój koniec, gdy nagle zauważyłem na owej skale
drewnianą drabinkę. Szybko się po niej wspiąłem a niedźwiedź odpuścił. Weszłem na szczyt. #!$%@?!
tam nie było anteny tylko jaskinia a w niej wielkie żelazne drzwi prowadzące wgłąb góry do jakiegoś
laboratorium. Nie miałem wyboru. Niedźwiedź stał pod skałą i czekał. Widocznie dzisiaj miał chrapkę na
anona. Otworzyłem wielkie drzwi i weszłem do środka.

W laboratorium były komory wypełnione jakąś dziwną cieczą a w nich masa płodów i innych okropności.
Moją uwagę jednak przykuło coś innego. Komora z pływającymi w cieczy nogami. Bioinżynieria
w Zakopanem? co się tu #!$%@?? Na samym środku na wielkim piedestale stała główna niespodzianka!
Wielkie szklane hermetyczne naczynie z pływającym w środku Prządlakiem! wydawał się nieprzytomny i lekko
#!$%@?. Dopiero po chwili zdałem sobię sprawę że to jest #!$%@? CYBORG!!! z łba wystawały mu jakieś
styki, jednak ciecz robiła swoje i w magiczny sposób je spajała. Pobiegłem w głąb bo ciekawość nie dawała
mi spokoju. To co zobaczyłem dalej zwaliło mnie z nóg. Zauważyłem całą halę Prządlaków i Rolewskich.
Napisy na ich komorach głosiły MAX 155 i ROLLY.DEMO 1.007. Na wyświetlaczu LCD widniejącego w komorze
Rolliego zauważyłem napis. Legs error 1155.2223.exe CRITICAL. Stąd te wózki!!! kimkolwiek był twórca to
nie zdążył dopracować tego modelu. Wiedziałem że te cyborgi mają jakiś cel i to niezwykle złowrogi.
Do eksploatacji zostało mi ostatnie pomieszczenie. Gdy podszedłem do drzwi, zauważyłem że potrzebna jest
do nich karta kodowa. Wróciłem do poprzedniego pomiesczenia przy wejściu i przy stercie papierów pisanych
w dziwacznym języku znalazłem to czego szukałem. W dokumentach znalazłem plany nieudanych modeli.
Powiem tylko tyle. Widziałem tam wyraźnie napis AXELIO.ERROR.KORWIN1231234OBEY.exe Widać ten cyborg
nie udał się twórcy. Była tam też specyfikacja androida o nazwie MAGIKUS z kodem błędu WINDOW.JUMP.SUICIDE21312.pfk
Pobiegłem do ostatnich drzwi i bez ceregieli je otworzyłem.

W środku zastałem dwóch prządlaków spawających coś przy największej i najbardziej nowocześnie wyglądającej komorze.
Z boku na wózku siedział Rolewski i robił zdjęcia. Napis na komorze głosił IOANNES PAULUS II
i na dole drobnym druczkiem - CREATOR

Nogi zrobiły mi się miękkie jak z waty. Teraz zrozumiałem. On nadal żyje jako cyborg! armia prządlaków
i rollich miała go odbudować i przywrócić do dawnej potęgi. Ba! zrobić go nawet jeszcze potężniejszym.
Prządlak mnie zauważył. W jego oku coś tylko zabłysło. Nie zwrócił na mnie uwagi i dalej spawał.
Odsłonił komorę w całej okazałości. W hektolitrach cieczy pływał Pawlacz. Młodszy, bez garba, ubrany
w tradycyjny japoński strój. Jego oczy były zamknięte ale #!$%@? czułem że zaraz się otworzą. Nagle
maszyna zaczęła piszczeć a czerwona dioda zaczęła migać. ON BYŁ JUŻ KOMPLETNY! Zacząłem #!$%@?ć ile sił
w nogach. Usłyszałem tylko dźwięk sprężonego powietrza i tłuczone szkło. Zaraz potem pędzące za mną
nienaoliwione kółka wózka inwalidzkiego. Wybiegłem na zewnątrz kompleksu. Zauważyłem jak rolly włącza
autopilotem jakiś przycisk i wszystkie cyborgi ruszyły na mnie na czele w Pawlaczem. Stałem nad przepaścią
a pode mną tylko drabina. Uskoczyłem gdy rolly próbował mnie chwycić po czym razem z wózkiem spadł w przepaść.
Niedźwiedź rozszarpał jego wątłe ciało mimo tytanowego szkieletu a aparat Rolewskiego sam cykał makabryczne foty
swojego zjadanego właściciela.Jednak miałem nadal przed sobą całą armię.
Byłem między młotem a kowadłem. Nagle kompleks zaczał się zawalać. To głupi prządlak walił łbem w podpory.
Ten model nie grzeszył inteligencją. nagle BUM!!!! obudziłem się w kupie gruzu i kurzu. Nic nie widziałem.
Ani androidów ani niedźwiedzia. Góry już nie było ale był Pawlacz który biegł w moją stronę z rękami
ustawionymi w pozycji samolocika tak jak w chińskich bajkach biegają niektóre postacie. Nagle zza skał
wyleciał helikopter GOPRu. Zamaskowani medycy wciągnęli mnie na pokład. Na niebie było jeszcze kilka
innych helikopterów a w nich antyterroryści. Zachód słońca nie pomagał mi w osądzie tej tragicznej sytuacji.
Byłem już w powietrzu a helikopter się unosił. Pawlacz przystanął i spojrzał na grupę latających maszyn.
Z jego oczu wystrzeliło kilka wiązek światła. Po chwili widziałem tylko kurz. Spojrzał na mnie ze wściekłością.
Nie chciał mnie zabić. Nie wiem co chciał zrobić ale nie udało mu się to. W mgnieniu oka zniknął. Jego
sylwetkę widziałem tylko na tle chowającego się słońca. Zamaskowani 'ratownicy' powiedzieli mi że jeśli coś pisnę to
już po mnie i dostarczyli mnie do domu ale nie mogłem wytrzymać i musiałem to napisać.
Nigdy nie oddzielajcie się od grupy anony!Te góry zieją złem o jakim się wam nie śniło! Najgorsze jest to
że gdzieś tam został mój GPS z zapisanym moim miejscem zamieszkania. Ciągłe słysze dźwięk sprężonego powietrza
i pracę zaawansowanych maszyn…Słyszę sapanie pod moim oknem!!
  • 1