Wpis z mikrobloga

tak tylko tu zostawię ku pamięci i lecę do roboty.

Szykuję synowi tablet w prezencie - niech ma już z ustawionym WiFi i całą resztą, gotowy do użytku. Lark z win10, celowo zresztą, żeby poznał system. Utknęłam na zakładaniu konta użyszkodnika, klawiatury nijak nie mogę wywołać, stukam po ekranie, pukam po obrzeżach, ni huhu.
Poszukiwanie instrukcji obsługi typu pierwsze kroki bezskuteczne, jedynie upgrade z 8 na 10 biega po sieci.

Na stronie Larka też zero poradników. Zdesperowana dzwonię na pomoc techniczną, bo to pewnie jakiś prosty i oczywisty myk, którego w swoim nieogarstwie nie dostrzegam.

Odbiera kobieta. W tle piski, śmiechy, wrzawa ogólna, ledwo ją słyszę, ona mnie też niespecjalnie, w końcu klekocze klawiaturą i mówi - on chyba zepsuty jest. Ale ja skoczę do technicznych (WTF, to z kim ja rozmawiam?!) i oddzwonię.

Po kwadransie stwierdziłam, że co prawda nie mam klawiszy CTRL+ALT+DEL, ale mam przycisk on/off, szkoda nie zastosować podstawowego lekarstwa na problemy z windą. Klawiatura się znalazła, przebiłam się do menu głównego i jakoś poszło.

To było grubo ponad godzinę temu. Telefon nadal milczy. Nie, nie mam zastrzeżonego numeru.

Szanowna 'Pomocy techniczna' firmy LARK, kij wam w oko. Nie polecam.
#tablet #lark #zalesie