Wpis z mikrobloga

Ponieważ uznałam, że życie nie chłoszcze mnie wystarczająco, postanowiłam śledzić wczorajszą debatę sejmu dotyczącą in vitro i prawa antyaborcyjnego. Błąd amatora, już po kilku chwilach odczułam boleśnie brak trzeciej ręki, albowiem miałam w sobie głębokie przekonanie, że podwójny fejspalm w żaden sposób nie jest wystarczającym komentarzem do tego, co się dzieje. W sumie to tylko jedną myśl mam po obejrzeniu tej wspaniałej intelektualnej przygody, gdzie nauka tańczyła wdzięczne tango ze zdrowym rozsądkiem, a przyklaskiwała im racjonalność. Jedną myśl, ale w sumie niezmienną od kilku miesięcy, więc przypominam:


Czytam sobie wiadomości, a tam Pani Premier mówi o debacie o całkowitym zakazie aborcji i Pani Premier mówi, że w tej debacie potrzebny będzie "rozsądny głos episkopatu", który powinien czuwać nad tym, ażeby "ta dyskusja przebiegała w sposób bardzo merytoryczny". No spoko. Idę do słownika, sprawdzam znaczenie słowa "merytoryczny", ale okazuje się, że jednak nic się nie zmieniło. Idę do internetu i okazuje się, że tam wszyscy niezadowoleni. No co ci ludzie!??!?! Ja nie rozumiem czemu wszyscy się oburzają, przecież to w końcu jest jakieś sensowne rozwiązanie problemu zbyt długich kolejek do specjalistów. Teraz pytanie techniczne - czy episkopat specjalizuje się tylko w kwestiach zapłodnienia, ciąży i porodu, czy też zajmuje się wszystkimi zagadnieniami zdrowia kobiety, typu profilaktyka, cytologia i USG? Czy trzeba się rejestrować telefonicznie? Czy wystawiają recepty? Czy dają naklejki "dzielny pacjent"? Tylko poważne oferty. Do ginekologa to się jednak czasem trzeba naczekać, a kościołów jest tyle, że to zawsze człowiek będzie miał po drodze.

#janinadaily #bekazpisu #aborcja
  • 1
  • Odpowiedz