Wpis z mikrobloga

@Meyru: Chodzi mi bardziej o ten fragment: PRZYZNASZ, ŻE ŚWIAT BYŁBY ZUPEŁNIE IDIOTYCZNY, GDYBY LUDZIE BYLI ZABIJANI I NIE UMIERALI. PRAWDA? Tutaj chodzi o rolę Śmierci, która jest jakby przepustką na tamten świat, a nie po prostu mordercą? Czy ona jakby zatwierdza zgon? Generalnie Śmierć w kulturze chyba nigdy nie zabijała osobiście, ona przychodziła gdy ktoś miał umrzeć sam z siebie.

Musiałbym poczytać, żeby zrozumieć twórczość Pratchetta. Bo ciężko niektóre cytaty