Wpis z mikrobloga

#woodstock #wosp #owsiak #pasta #heheszki
Słuchajcie, byłem ostatnio na przystanku Woodstock. Zabawa zapowiadała się przednio. Siedzieliśmy właśnie z ziomkami w namiocie, zastanawiając się, jak dzisiejszego wieczoru będziemy tracić rozum i godność człowieka. W tle pobrzmiewało krisznowskie lokowanie margaryny Rama, a radio Woodstock jak zwykle grało Międzynarodówkę. Nagle coś się zmieniło, coś przestało pasować. Zapanowała cisza. Spoglądaliśmy po sobie zdziwieni, gdy niespodzianie zabrzmiała wagnerowski „Cwał Walkirii”. Wtem na niebie pojawiły się śmigłowce, z których niosła się złowróżbna muzyka. Wszyscy padliśmy na kolana, czekając na siepaczy Macierewicza, gdy…
Gdy okazało się, że śmigłowce pomalowane są w czerwone serca xD, a maszyny oczywiście kupione za pieniądze z WOŚPowych puszek :D. W pierwszym helikopterze siedział sam Jewrej Owsiak, a do pleców miał przypięte skrzydła husarza. Jego twarz pojawiła się na telebimach. Jak zawsze biły od niego spokój i charyzma, a twarz miał wymalowaną w bojowe barwy. Stalowym głosem wycedził dwa słowa. „Dilerzy #!$%@?ć”. Tak, Jurek naprawdę nienawidzi narkotyków. Nastał czas apokalipsy. Piloci krążyli nad polem, wypatrując namiotów dilerów. Wcześniej sympatyczni, wielkonosi brodacze z Judeowego Patrolu pomalowali je krwią nieochrzczonych dzieci z oddziałów dotowanych przez WOŚP. Handlarze skomleli o łaskę, ale Jurek bez litości osobiście naciskał spust karabinu. Zabawa była przednia, wszyscy biliśmy brawo, ale Jurek wiedział, jak naprawdę się bawić. Gdy dilerzy uciekali w stronę wyjścia, na telebimie znów pojawił się Jurek. Tym razem ubrany w kowbojski kapelusz, z uśmiechem na ustach zamruczał „uwielbiam zapach napalmu o poranku. Pachnie jak Woodstock”. Chwilę później na pierzchających dilerów spadł napalm i skończył ich nędzne życie. Wszyscy wiwatowali, a Jurek robił helikopterem rundkę honorową. Nagle wyskoczył z maszyny z przypiętą do nóg deską do prasowania. Jak najlepszy surfer mknął na niej przez bagna woodstockowego błota, mijając dymiące trupy wrogów jak grzbiety spienionych fal. Na plecach miał skrzydła, na głowie kapelusz, na szyi korale, a w włosy miał wtarty żel. Nasz bohater.
Z pewnością wrócę za rok, na ten nie tylko najlepszy, ale i najbezpieczniejszy festiwal na świecie.
  • 3
  • Odpowiedz