Wpis z mikrobloga

Elo nocna. Bardzo trafły komentarz jednego ze znajomych na ryjbooku:

"Tu i ówdzie słyszę apele o modlitwę po zamachach w Nicei. Tak niewątpliwie jest ona bardzo potrzebna - nie zastąpi ona jednak zdrowego rozsądku, którym Pan Bóg człowieka obdarzył nie po to, aby zachowywał go w cnocie dziewictwa, lecz aby używał jak najczęściej...
Jeżeli na fejsie będę wszem i wobec przez 3 miesiące ogłaszał, że od dnia 15 kwietnia do 8 maja wyjeżdżam nad morze, aby odpocząć sobie i w związku z tym szukam osoby, która będzie podlewać mi kwiaty, zostawię mieszkanie otwarte, aby moi ogrodnicy mieli swobodny dostęp, to jaki sens ma późniejsza modlitwa za złodzieja, który obrabował mi mieszkanie?
Nosz kurza twarz! Zostawiasz otwarte mieszkanie - toś baran, ogłaszasz o tym wszem i wobec - toś idiota... modlisz się o nawrócenie złodzieja - co Pan Bóg ma zrobić, skoro szanuje twoją wolną wolę? Było zamknąć mieszkanie, a o podlewanie kwiatów poprosić sąsiadów...
To a propos nadużywania modlitwy po tym jak się do Europy zaprosiło tylu obcych ludzi, których tożsamości nie jesteśmy w stanie zweryfikować..."