Wpis z mikrobloga

LIST OTWARTY DO PANA PAZDANA
Panie Pazdanie, dziś 30 czerwca 2016. Taka niepozorna data. Słońce wstało jak co dzień, mleczarz punktualnie o siódmej zostawił mleko pod drzwiami, dzieci wesoło wybiegły na podwórko, a dorośli z uśmiechem na ustach pomknęli w korkach do swoich ulubionych prac. Typowy poranek w Polsce. Ale przez cały czas wszystkim w głowach gra jedno pytanie: czy dziś na stadionie w Marsylii Pazdan powstrzyma żelowego gladiatora z Realu.
Och, Pazdanie, gdybyś wiedział, ile razy w ciągu ostatnich dwóch tygodni między Odrą a Bugiem twoje nazwisko odbijało się radosnym echem od ścian ponurej, polskiej rzeczywistości. Gdybyś wiedział, ile razy rozhisteryzowani, heteroseksualni mężczyźni w ekstatycznym uniesieniu wykrzykiwali twoje imię.
Och, Pazdanie, gdybyś tylko wiedział, ile razy polskie kobiety fantazjowały o twoich delikatnych dłoniach i czułym spojrzeniu, a polscy nastolatkowie stojąc przed lustrem w łazience, pytali sami siebie „A gdybym tak #!$%@?ł się na łyso?”.
Ale przecież ty, Pazdanie, Leonidasie polskiej obrony, o głowie okrągłej niczym tarcza słońca w zenicie nad Termopilami, ty wszystko dobrze wiesz.
Rankiem przejeżdżając ręką po murawie stadionu Stade Velodrome, poczuł Pan zapewne pod palcami lekkie drgania. Pan wie. To było bicie serc 38 milionów polaków. Kiedy zaczynamy pisać ten tekst, jest 14:30. Od kilku godzin wszyscy Polacy stoją w oknach i nieruchomo patrzą w niebo. Oczami wyobraźni widzą, jak w ‘93 minucie wślizgiem wybija pan piłkę spod nóg żelowego gladiatora i chwilę później rozlega się ostatni, zwycięski dla nas gwizdek. O Jezu, jaki piękny obrazek!
Panie Pazdanie, my Pana błagamy, niech pan tego nie #!$%@?.
Z wyrazami najwyższego szacunku,
Polacy

#euro2016 #pasta