Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#urodziny #depresja #przegryw ##!$%@?
TL;DR


Mam urodziny. I chyba depresję. Ewentualnie to zwykłe #!$%@?, niewiele to zmienia zmojej perspektywy. Ćwierćwiecze za mną, a ja niczego w życiu nie osiągnąłem. Mam w zasadzie wszystko, czego potrzebuje przeciętny człowiek (tzn. dach nad głową, jedzenie, samochód, kobieta), ale nawet w 1/4 nie jest to moją zasługą. Z tego powodu czuję się jak śmieć, jak bezużyteczny pasożyt.
Zawsze byłem dość kumaty, więc na drodze edukacji wszystko przychodziło mi stosunkowo łatwo. Zawsze też żyłem w takim poczuciu "kiedyś będę", ale nic nie robiłem w tym kierunku, żeby być, chociaż czasu było mnóstwo. Teraz mam na siebie kilka pomysłów, ale jednocześnie towarzyszy mi przekonanie, że już jest za późno, żeby cokolwiek zaczynać. W związku z tym nie robię nic. No dobra, kończę studia, ale umówmy się - to żadne osiągnięcie.
#!$%@?, 25 lat, a czuję, jakbym się zatrzymał na wieku ok. 21. Wcześniej czułem ten postęp, czułem się mądrzejszy, kiedy przypominałem sobie młodszego siebie. Teraz to praktycznie zniknęło.
Dostałem w życiu w #!$%@? kasy. Trochę pomnożyłem, trochę też zarobiłem pracując "normalnie". Nic by się jednak nie stało, gdybym to #!$%@?ł i czekał na nowe dostawy. Czasami czuję się jak upośledzony, któremu trzeba pomagać, bo sam sobie nie poradzi. Przez to spada moja samoocena i sam czasem zaczynam wątpić, czy sobie poradzę w dorosłym życiu. Żenada, 25-letni człowiek, który tak naprawdę nie zaznał jeszcze pełnej odpowiedzialności za siebie. Mówiłem rodzinie, żeby przystopowała, bo jestem już od jakiegoś czasu dorosły i muszę sam umieć o siebie zadbać. Jak grochem o ścianę. Mój ojciec w tym wieku był już całkowicie usamodzielniony, a ja dalej nic nie muszę, więc nic mi się nie chce.
Jeżeli kiedyś pokonam swoje #!$%@? i będę miał dziecko, to na pewno nie będę mu dawał pieniędzy tak o, za sam fakt istnienia. ...o, widzicie? To jeden z przykładów "kiedyś będę", sam się właśnie na tym przyłapałem xD
Od roku zamierzam spróbować czegoś nietypowego, co chodzi za mną chyba od podstawówki. Taki sposób na dorobienie, raczej mało prawdopodobne, żeby kiedykolwiek było to moje główne źródło utrzymania. Mam kompletny plan, wiem co po kolei powinienem zrobić, do tego zero ryzyka i żadnych koniecznych nakładów finansowych (były drobne, ale już je poniosłem). Po prostu muszę się za to zabrać, zrobić i sprawdzić, czy się uda. No i tak od roku przekładam na później. Nie wiem dlaczego, chyba boję się porażki. Jednocześnie wiem, że lepiej zaliczyć porażkę i znaleźć coś nowego, ale mimo wszystko prokrastynuję. Boże, ale to żałosne.
Dalej nie chce mi się żalić. Nie wiem czy udało mi się przekazać swój stan emocjonalny, chyba nie. Zresztą i tak już wyszła ściana tekstu, a nikogo to nie obchodzi.


Nie plusujcie, nie odpowiadajcie, chciałem to tylko z siebie wyrzucić.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu!

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
AnonimoweMirkoWyznania - #AnonimoweMirkoWyznania 
#urodziny #depresja #przegryw ##!$%...

źródło: comment_qEezIOqefGMj6GgJaCgSaHaqLsc5wBUU.jpg

Pobierz
  • 4