Wpis z mikrobloga

Właśnie skończyłam odkażać ranę na głowie mojego psa. Wyszarpane futro. Zgadnijcie co się stało? Pogryzł nas SZIT SU. Bez ostrzeżenia, po prostu dobiegł i zaatakował. My na smyczy, wszystkie psy przyjacielsko nastawione, mijamy się, elo elo fafik/no siemka burek, idziemy dalej, a ten poryp po prostu podbiegł i zaatakował. Zora nie zareagowała, odskoczyła. Ranę zobaczyłam jakąś chwilę poźniej, zawróciłam, mówię kobiecie – a ona tylko - no tak, rzeczywiście jest pogryziona, będziemy chyba musieli zacząć chodzić z Perełką na smyczy.

Nie wiem co mam powiedzieć, pierwsze poważniejsze pogryzienie.
Zora kończy dziś 16 mc. przez ten czas zaatakował nas:
- kundelek(wolno puszczony na chodniku) x 2
- ratlerki 2 sztuki, zostawione przed sklepem(nie przywiązane, luzem), próbowałyśmy przejść
- husky, który podczas biegu ze swoim panem zdecydował się, że zmieni trasę i nam naskoczy.
- szitzu, atak bez ostrzeżenia, do krwi, od razu pysk/oczy

Takie moje statystyki. Nigdy nie zaatakował nas żaden bulowaty, czy inny wiekszy pies(oprócz huskiego), i to nie przez to że nie mamy z nimi styczności, bo przez bulowatość Zory poznajemy więcej bulowatych, ale tak jak właściciele zrównoważeni, tak jak i psy. Nigdy nie pomyślałabym, że pierwsza krew mojego psa zostanie przelana przez szitzu.

#psy #pies
#zorabull - polecam - użyj tagu jeśli chcesz widzieć więcej, lub wrzuć go na czarną listę jeśli nie chcesz widzieć moich postów.
#bulterier #smiesznykonik #smiesznaswinka
m.....l - Właśnie skończyłam odkażać ranę na głowie mojego psa. Wyszarpane futro. Zga...

źródło: comment_61p5VctCOKZ0Yo7QkkjPUKOwdJi3qqNr.jpg

Pobierz
  • 17
  • Odpowiedz
@marsellus1: uciekła, tzn ja do niej podeszłam, mówię o tym, ona wtedy ten tekst o smyczy, ktoś podszedł z psami, a ona zniknęła. inna znajoma z psem mówiła że mijała ją przed chwilą jak szła szybko z psem. Kto mi uwierzy, że mi bulteriera szitzu pogryzło. Zora jest bardzo pro do psów, uwielbia i dobrze się dogaduje, a jak nawet widze ze pies jest nie tego, to ją zabieram. Tu nie
  • Odpowiedz
@migdalll: Zawinęła się szybko bo chyba skumała, że trzebą będzie się zmierzyć z konsekwencjami. Przy następnym spacerze wypatruj jej i jak zobaczysz znowu tego psa bez smyczy to filmuj ;) będziesz mieć dowód w razie czego.
  • Odpowiedz
@migdalll: moja została napadnięta do krwi dwa razy. Raz w parku bez ostrzeżenia rzuciła się na nią suka mieszańca husky i owczarka. A drugi raz jakiś kundelek wielkości trochę wyższego jamnika. Jula miała rozwaloną powiekę. Niewiele by brakowało, a straciłaby oko. Psy się kotłowały, ale żaden z atakujących nie odniósł obrażeń. Mój pies nawet nie potrafi się postawić, żeby odgonić przeciwnika. Najlepsze i tak są te wszystkie damulki z yorkami, które
  • Odpowiedz
@migdalll: ja nadal nie mogę zrozumieć dlaczego te psy się nie bronią i nie kontratakują. Absolutnie nie żebym tego chciała, ale to jest wbrew logice. Znajomej na wsi uciekł amstaff z podwórka. Naoczni świadkowie mówią, że spotkał się na ulicy z psem sąsiadów dwa razy mniejszym. Bilans: amstaff po operacji, zmasakrowany pysk od pogryzień, znaczna utrata widzenia na jedno oko. Pies sąsiadów, który zaatakował nie miał nawet zadrapania. Nie ogarniam.
  • Odpowiedz
Dlatego ja z moim yorkiem zawsze chodzę na smyczy. Zawsze. W razie czego biorę Go na ręce, nie wiem ile razy już Mu tym uratowałam życie, bo przecież wszystkie pieski, małe czy duże są "spokojne i nie gryzą" - "Nieeeeech się Pani nie denerwuuuuje, on nic nie zroooooobi"...
  • Odpowiedz
@Flamand: Zależy od sytuacji, i czy zdążę zareagować. Kilka razy nie zdążyłam, napastnik zwiał. Gdy atak jest z jednej strony - wrzask, but, i jeśli właściciel nie reaguje, a pies nadal atakuje - kolejny but, właściciel powinien chwycić psa za tylne nogi i do góry - ja robiłabym to w ostateczności - nie chciałabym żeby obcy pies mnie pogryzł. Jak moja Ada zetnie się czasem z Zorą, chwyt za obroże i
  • Odpowiedz