Wpis z mikrobloga

4 948 - 1 = 4 947

Tytuł: Preludium Fundacji
Autor: Isaac Asimov
Gatunek: fantastyka naukowa
★★★★★★★★★

Zawsze podchodzę z taką niepewnością do pisarzy uznawanych za klasyków sci-fi; nie lubię rozczarowań, a te niespodziewane bolą podwójnie. Na szczęście Asimov stanął ze swoim "Preludium..." na wysokości zadania i podarował czytelnikom zgrabnie napisane wprowadzenie do dalszych części "Fundacji" rozciągającej się na siedmiotomowy cykl. W krótkim opisie książki czytamy:

Podczas Zjazdu Dziesięcioletniego na Trantorze, stołecznym świecie Imperium, młody matematyk Hari Seldon przedstawia referat, z którego wynika, że wzory psychohistoryczne pozwolą być może kiedyś przewidywać zachowania dużych zbiorowisk ludzkich, a co za tym idzie – przyszłość. Kiedy wieści o tym docierają do Imperatora, Hari Seldon musi uciekać. Ścigany przez wszechwładnego ministra imperialnego Eto Demerzela, próbuje przy pomocy przyjaciół sformułować podstawowe założenia nowej nauki. Przemierza cały Trantor, by w końcu stanąć twarzą w twarz z przeznaczeniem...


Bardzo spodobał mi się zabieg uczynienia bohaterem powieści nie jakiegoś mięśniaka czy galaktycznego zawadiaki przedzierającego się przez gromady wrogów, a... Matematyka. Człowieka oddanemu nauce i tworzonym przez siebie teoriom, które - choć brzmią nieprawdopodobnie i "niepraktycznie", jak sam zwykł o nich mówić - w przyszłości mogą posłużyć za hamulec zmian w stabilności i kulturze Imperium, które w przyszłości mogą doprowadzić do jego upadku. Asimov zadaje dość typowe dla fantastyki naukowej pytania: jak będzie wyglądać pierwszy kontakt z innymi cywilizacjami? Jak będzie wyglądał nasz świat, gdy zetkniemy się ze stworzeniami o innych wierzeniach, fizjonomii i kręgosłupie moralnym? Styl Asimova jest jednocześnie dość prosty, pomimo podejmowania skomplikowanych zagadnień. "Preludium..." czyta się z przyjemnością; ciekawym pomysłem jest również umieszczenie na początku każdego rodzaju wyciagu z fikcyjnej Encyklopedii Galaktycznej pozwalającej głębiej zanurzyć się w wykreowany przez autora świat.

Bardzo mi się podobało - i jak tylko uporam się z zaczętą wcześniej książką Schmitta, to sięgam po kolejne tomy cyklu. Stwierdziłam, że fajnie byłoby poudzielać się troszkę na bookmeterze, a przy swoim tempie czytania postaram się dość często wrzucać tu minirecenzje książek zachęcające czy odradzające sięgnięcie po dany tytuł. :) Ciekawa inicjatywa, jakoś bardziej ufam recenzjom mireczków, a nie randomowych osób z lubimyczytać. Goodreads niestety ma dość małą polską społeczność.

#bookmeter #ksiazki #scifi
źródło: comment_6o1n5dOTiBPxUNyedjEeYg27z7roaWBF.jpg
  • 7
@MissCthulhu: ale to Twój pierwszy tom z fundacją? Jeżeli tak, wydaje mi się że fajniej zaczynać od chronologicznej kolejności wg. dat wydania ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Cykl_Fundacja ), czyli od książki Fundacja. Czemu tak? Bo tak pisał autor i wydaje mi się że warto śledzić serię od tej pierwotnej wizji, do tej wyklarowanej dopiero po przeszło dwudziestu latach. Już na przestrzeni tych trzech pierwszych tomów widać jak autor dryfuje przez czasy Nowego Imperium
@einz: tak, dopiero zaczynam. No i właśnie jestem nieco skołowana jeśli chodzi o kolejność - do tej pory sugerowałam się numeracją serii na np. lubimyczytac.pl i z wikipedii. Zaraz obadam, jak to powinno być czytane, bo teraz podpięłam Kindla żeby zrzucić resztę. :)
@kanapkapotfur: taki mam zamiar!
@einz: jakiś czas temu skończyłam Ślepowidzenie Wattsa, a na dniach zamierzam zabrać się albo za Accelerando Strossa, albo za Peanatemę Stephensona - podobno obie książki są ciężkie jak cholera. Przyda się lżejszy przerywnik. ;)
@MissCthulhu: Accelerando, owszem, jest ciezkie jak cholera, ale to bardzo fajna pozycja pelna ciekawych pomyslow. Warto przebrnac :)
Poza tym takie ksiazki sa bardzo satysfakcjonujace, jak sie juz uda z nimi zmierzyc.
PS: Accelerando czy Slepowidzenie i tak sa dosc "lekkie" w porownaniu do Diaspory (Egan) ;)