Wpis z mikrobloga

Wy też czujecie się trochę przytłoczeni tą falą debiutów w WWE? Od ostatniej Wrestlemanii w głównym rosterze zagościli Enzo & Cass, Vaudevillains, Baron Corbin, Apollo Crews, Gallows & Anderson, wczoraj do tego grona dołączyła Dana Brooke, a za tydzień dojdą przepakowani Los Matadores, czyli The Shining Stars. Kwestią czasu jest debiut Balora i Bayley, podejrzewam również, że i Nakamury nie będą trzymać zbyt długo w NXT. Jak dla mnie to zdecydowanie za dużo. Debiut kojarzy mi się z czymś nieczęstym i przez to emocjonującym, a takie wciskanie nowych zawodników bez opamiętania sprawia, że każde kolejne pojawienie się debiutanta jest coraz mniejszą niespodzianką.
Wiele do życzenia pozostawia również to, jak same debiuty są prowadzone. WWE wyraźnie poszło w ilość, a nie w jakość. Tak naprawdę najlepsze wejście mieli Enzo & Cass - od razu dostali mikrofon i kupili publikę. Vaudevillains, Corbin, Crews i cała reszta to niestety ułomki, nie są w żaden sposób zbudowani, po prostu przychodzą, walczą i tyle z tego jest. Brakuje mi takich prom jak przy The Shining Stars - budujących gimmick i pokazujących ludziom, czego mogą się po zawodnikach spodziewać. Niestety, przez to, że w głównym rosterze co chwila pojawia się ktoś nowy, debiut byłych matadorów traci na swojej wyjątkowości.
#wrestling #wwe
  • 3
@HrabiaTruposz nazwa "NXT Takeover" zaczyna nabierać sensu szkoda tylko bo niektóre gwiazdy z NXT mają duży talent a na RAW/SD są jak pluszowe misie w budzie PitBulla, ale za to spoks jest to że jest więcej Feudów wśród kobiet bo wcześniej nawet jeden storyline potrafił być #!$%@?