Wpis z mikrobloga

Jakoś wzięło mnie na przemyślenia po wczorajszym.
Otóż wyjechałem z dziewczyną do sklepu na zakupy, przejechaliśmy może 100 metrów od domu i zobaczyliśmy leżącego człowieka.
Od razu się zatrzymałem. Przy panu stała już kobieta, ktora dzwoniła na pogotowie.
Pół twarzy we krwi, calutki sino-fioletowy. Nie wyglądał na żadnego pijaka, ani nie było czuć od niego alkoholu. Pani mówiła, że trzasl się na ziemii jak go zobaczyła. Po przyjeździe karetki okazało się, że pan jest chory na padaczke i idąc chodnikiem dostał ataku i upadł rozbijając głowę i kaleczac twarz. Miał na sobie okulary i upadł tak niefartownie, że jedno szkiełko wbiło mu się w oczodol i to tak głęboko, że weszło całe i nie było go widać. Od momentu gdy nabrał naturalnych kolorów i odzyskał przytomność wyglądał jak mocno pijany, nie wiedział co się dzieje, jak prowadziłem go do karetki to zataczal się. Na pytanie jak się nazywa wybełkotał swoje nazwisko i nic więcej nie mówił, powtarzał tylko ciągle "ale o co chodzi?" karetka go zabrała i tyle.

Wygooglowalem tego pana i okazało się, że jest doktorem inżynierem budowlanym, który ma własną dobrze prosperującą firmę. I tak teraz myślę, jak większość ludzi (w tym ja) zamartwiamy się swoimi problemami myśląc, że są poważne, a dopiero w takich sytuacjach zauważamy jak mamy dobrze.
Normalny, porządny facet, mądry, dobrze zarabiający, idzie sobie ulica i nie wiadomo kiedy dostanie ataku.
Któregoś razu może stać mu się coś poważniejszego, na co nie ma nawet wpływu.
#przemyslenia #padaczka #999
  • 3