Wpis z mikrobloga

Też tak macie, że noc pobudza wasz mózg do wyciągania z najgłębszych zakamarków różnych przypadkowych wspomnień, które prowadzą do jakichś życiowych refleksji?
Nie jestem typem podrywacza. Bardzo dobrze dogaduje się z kobietami, ale nie jestem dobry w poznawaniu nowych ludzi, szczególnie na żywo. Od tej reguły jest jeden wyjątek. Gdy widzę zapłakaną albo roztrzęsioną dziewczynę, nie potrafię przejść obojętnie. Nie wiem czemu. Po prostu tak mam, że muszę pomóc, albo chociaż spróbować, zapytać czy wszystko ok. Z drugiej strony, zawsze jakoś łatwo przychodziło mi zdobywanie ich zaufania. Może to coś w wyglądzie, głosie albo zwyczajnie wyczuwają szczere intencje. Nie wiem. Tak czy inaczej, kiedyś zauważyłem taką zapłakaną dziewczynę siedzącą na murku obok przystanku. Ludzie wokół niej przechodzili obojętnie, wiadomo, znieczulica. Z wyglądu całkiem ładna, pewnie w innych okolicznościach ktoś by ją zaczepił i zaprosił na kawę. Ale wtedy miałem wrażenie, że tylko ja ją widzę. Podszedłem zapytać co się stało, czy mogę jakoś pomóc. Spojrzała na mnie tymi rozmazanymi oczami i tylko rozpłakała się bardziej. Nie kazała odejść, więc usiadłem tak niedaleko niej. Nie za blisko, ale żeby dało się rozmawiać. I czekałem tak chwilę. W końcu zaczęliśmy rozmawiać, jakoś od słowa do słowa i zaprosiłem ją do kawiarni, żeby spokojnie porozmawiać. Wypiliśmy herbatę, zjadła ciastko i opowiedziała mi swoją historię. Że życie jej się wali, że chłopak zostawił/zdradził, że studia zawalała przez niego, że rodzice teraz źli i ogółem wszystko źle. Z każdym zdaniem odnosiłem wrażenie, że zrzuca z barków jakiś ciężar, którego nikt inny nie chciał przyjąć. Pożegnałem ją kilka godzin później. Już nie płakała, nawet uśmiechnęła się na pożegnanie. Przez tych kilka godzin byliśmy niemal anonimowi, nawet nie pamiętam czy się sobie przedstawiliśmy, nie wymieniliśmy żadnymi danymi. Po prostu rozmawialiśmy jak starzy znajomi, mimo że byliśmy sobie zupełnie sobie obcy.
Dziś mi się przypomniało to pochmurne popołudnie, kawiarnia i wieczorny spacer z obcą dziewczyną, która mam nadzieję, wszystko sobie ułożyła i żyje dziś gdzieś, może jako czyjaś szczęśliwa żona.
A ja dalej pocieszam zdołowane koleżanki. Mam czasem wrażenie, że jakoś podświadomie ciągnie mnie do "uszkodzonych" kobiet. Takich, które ktoś zepsuł i trzeba je poskładać.
#tegierozkimnynoca #oswiadczenie #nocnazmiana
  • 8
@Gixaar: Wiem, że obracam się w delikatnej materii, ale przez lata trochę się też nauczyłem i w gruncie rzeczy chyba obie strony dobrze na tym wychodzą.