Wpis z mikrobloga

@gravity-revolt: Pamiętam stare czasy, mózg nie ma czasu na myślenie tylko trzeba jechać. Ja zakończyłem ekstremalne jazdy rowerem po wypadku, dziś ludzie się śmieją ze mnie, że mam krzywą nogę i chodzę jak kaczka. A tak naprawdę nie wiedzą co mi się stało.
  • Odpowiedz
@Stulejusz_Wielki: W tym sporcie z góry się przecież zakłada, że się będzie miało jakiś wypadek (coś gorszego niż stłuczenia) i prawdopodobne, że nie tylko jeden. Oczywiście najczęściej kończy się na złamanej ręce, obojczyku itd. przez co wylatuje się na 3 miesiące z hardkorowej jazdy. W tym środowisku jak się ma kontakt z kilkoma ekipami nawet amatorskimi co chwilę słyszę, że ktoś coś sobie zrobił, a raz na rok właśnie że to
  • Odpowiedz
@shusty: Sprzęt sprzętem, ja też nie miałem jakiegoś wypasu. Po prostu przed skokiem zawahałem się i chciałęm się wycofać a to był błąd. Do dzisiaj czuje ból w nodze, w miejscu gdzie miałem dziurę czuję tylko zimno. Dziwne uczucie ale idzie się przyzwyczaić.
  • Odpowiedz