Wpis z mikrobloga

Mireczki kochane, pocieszcie, klepnijcie po ramieniu, bo rozpacz motzno. Jasna cholera, wiosna w powietrzu, myślę sobie - pójdę do fryzjera, odświeżę ten mój - jak to mówią - imidż. Poszłam do poleconego, zachwalanego. Ja w ogóle do fryzjera zawsze na pewniaka, bo włosy mam takie, że nie da się spieprzyć. No kurde, nie da się, nikt nigdy nie spieprzył, choćby nie wiem, co z nimi robił. Po prostu się kręcą i same jakoś znośnie układają. Dawniej obcinałam sama albo dawałam do ćwiczenia praktykantkom i było spoko, parę razy robiłam za model na pokazach fryzjerskich. I wiecie co? ! DA SIĘ SPIEPRZYĆ! Ja nie wiem, jak on to, k**, zrobił, ale wyglądam jak ruska baba z targu, jak pół dupy zza krzaka, jak krótko z przodu, długo z tyłu... (,)

Czapkę zdejmę w lipcu.
  • 15
  • Odpowiedz
@cherme: #!$%@? przez cwierc wieku dwoch rzeczy sie nauczylem. pierwszej, ze Polska nigdy nie wygra eurowizji. drugiej, ze baba ZAWSZE bedzie narzekac na fryzjera.
  • Odpowiedz
@cherme: moja tak poszła, miała skrócić włosy (miała takie do połowy pleców), wróciła w ... hełmie...

plusy były tylko dwa:
+ była potulna, bo wiedziała, że zrobiła mi straszną krzywdę taką długością włosa i dłuugim okresem czasu na ich odrost
+ w czasie seksu człowiek miał wrażenie, że to zupełnie inna dziewczyna ( )
  • Odpowiedz
@straga: Chciałam zmiany i chciałam dać poszaleć dobremu fryzjerowi, dlatego poszłam do "sprawdzonego", nie do praktykanta. Jeszcze facet mi tłumaczy, że on tyle lat w zawodzie, że mam takie super włosy, to wytniemy z nich świetną fryzurę - a wyszła, za przeproszeniem pańskim, #!$%@?. Pod koniec sam chyba się skapnął, bo zaczął mi na gwałt poprawiać, naciągać, przyklepywać, żeby wyglądało, że są dłuższe i jako-tako da się z nimi wyjść do
  • Odpowiedz