Wpis z mikrobloga

Mireczki lubio ckliwe historie, a ta jest to do tego #trustory, więc mam nadzieje, że się wam spodoba ;)

TL;DR na końcu posta

Historia o tym, jak mireczki pomogły pewnemu małżeństwu Anglików z Autystycznym synem.

Dokładnie rok temu, w czasie drugiej pełni księżyca, roku pańskiego 2015 roku, wyszedłem sobie kulturalnie na spacer po bułki do osiedlowego sklepu, w którym to sprzedawał bardzo miły Saracen. Gdy wracałem, postując przy okazji na forum fanów pieczywa, informacje o moim nowym osiągnięciu, niemalże przegapiłem pewien event, który - jak się okazało - totalnie odmienił życie wielu osób.

Przy ciężarówce naprzeciw mego domu, stało dwóch jegomości, jednym z nich był mój sąsiad, drugim: wyższy o dwie głowy ode mnie, przedstawiciel wymierającej grupy Anglików, którzy pracy (i koksu) się nie boją.
Zauważyłem, że Panowie strugglują przy przenoszeniu silnika w układzie boxer do garażu, którego drzwi ciągle przymykał wiatr, dlatego podszedłem i przytrzymałem im je.

Jak się okazało, mój sąsiad hobbystycznie lubi naprawiać Garbusy - Anglicy mają coś na punkcie tych aut (i ogórków) - po prostu je uwielbiają. Odbębniliśmy standardowego Small Talka, w którym lud angielski jest tak dobry, jak stereotypowy Polak #zagranico w naprawianiu kibli.

Nie pamiętam już co powiedziałem, że temat zszedł na domy, ale w tym okresie szukałem do wynajęcia mieszkania dla mnie i mojego różowego. Mick, bo tak brzmiało imię napakowanego myfrienda, powiedział mi coś o Peterze - landlordzie, z którym obecnie współpracuję - oraz dał mi jego numer. Powiedział również, że przekaże mój numer Peterowi. Było to za czasów, jak jeszcze nie potrafiłem dobrze wytłumaczyć Anglikom wymowy mojego imienia, więc przedstawiłem się w sposób w jaki zwykłem przedstawiać się dla beki w Anglii: Viking (>)

Pare dni później, siedząc sobie kulturalnie na tronie i przeglądając mirko, przypomniała mi się sytuacja z garbusem. Niewiele myśląc wziąłem telefon i napisałem wiadomość do Petera. Wiadomość, która odmieniła życie moje, setek mireczków oraz Micka i jego rodziny.

Mick wraz z jego żoną Karen musieli zarzucić swoją karierę zawodową. Dlaczego? Otóż urodził im się syn z autyzmem, który cały czas wymaga by się nim zajmować - co też jest bardzo wyczerpujące. Z tego co wiem, nie jest to ich jedyne chore dziecko..

Jakkolwiek Karen i Mick posiadają coś niesamowicie ważnego: determinacje oraz przedsiębiorczość. Karen przy okazji ma świetne oko do urządzania pokoi - tak, to oni urządzają wszystkie pokoje dla mirków w #barnsley, wszystkie meble, łóżka, obrazy i inne elementy wystroju.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? I jaki związek ma to z pomocnymi mireczkami?

Otóż, gdyby nie te ponad 160 mireczków, które zdecydowało by się wyjechać, Peter - nigdy nie kupiłby domów by ich móc osiedlić.

Gdyby on nie kupił domów, Karen i Mick nie mieliby prawdopodobnie dość pieniędzy na rozpoczęcie swojego biznesu.


Ponieważ ostatnio złożyli mi przepiękne podziękowania, że to dzięki mnie udało im się wydostać z bagna w jakim byli i teraz wiodą szczęśliwe życie - nie pozostaje mi więc nic innego niż przekazać podziękowania dalej - do osób, które są za to naprawdę odpowiedzialne:

Do was mireczki. Dziękuję w imieniu swoim, Micka, Karen oraz ich dzieci

TL;DR:
Jaki morał z tej historii?



Poniżej zdjęcie jednego z pokoi urządzonych przez Karen i Micka.

#korwin #wykoppomaga #mirkopomaga #uk #emigracja #sorekcharityltd #sorekabbey #wolnyrynek #coolstory #anglia
sorek - Mireczki lubio ckliwe historie, a ta jest to do tego #trustory, więc mam nadz...

źródło: comment_9eRWuA7FdJ4TrlLdjY2B5UW3PI1uQhmy.jpg

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz