Wpis z mikrobloga

#chcewyzdrowiec
Przepraszam za brak notatek. Nie dałem rady. Pije.
W zeszłą środę wpadł kumpel z Londynu. Mała domówka, alkoholu nie odmawiam, bo nie wiem kiedy następny raz go zobaczymy. #!$%@?śmy się srogo, jednak brak kaca na następny dzień (wow! przecież nie piłem to kac powinien być) skłonił mnie do dwóch piw. Sobota - urodziny kota, następna domówka i również alkoholu nie odmawiam, bo już dawno z nikim nie piłem. Niedziela - parę piw. Poniedziałek, wtorek to samo. I dzisiaj też będę pil. Nie potrafię sobie z tym jednak poradzić. Lekarze mnie zbywają, a do Turning Point dalej nie zadzwoniłem. Mam mnóstwo wymówek na to, żeby się napić, ale bardzo męczą mnie wyrzuty sumienia.
Znowu czuje się źle, ale jak pomyśle, ze za parę godzin zamoczę pyska w złocistym płynie albo kumpel wpadnie z butelka to mnie aż nosi ze szczęścia.

Nie wiem co robić. Nie daje rady. Pije. Pod moim dnem jest jeszcze jedno dno i milion kilometrów gówna.
  • 6
Prawdopodobnie musiałbym się przyznać wielu osobom, ze mam problem w tym mojej mamie. A na to mnie nie stać.


@Renton: Sam sobie nie poradzisz, tu silna wola nie wystarczy. My Ci również nie pomożemy na odległość. W zasadzie najskuteczniejszą metodą walki z tym nałogiem jest program dwunastu kroków, gdzie jednym z punktów jest przyznanie się do swojej słabości przed znajomymi, ale co ważniejsze - poproszenie ich o pomoc w unikaniu sytuacji,
@Roszp: Problem mam taki, ze ja nie chce pic tylko z jednego względu. Mozg, nie chce go #!$%@?ć i tyle. Uwielbiam to uczucie upojenia. Nie zeszmacenia sie, ale upojenia, gdzie siedzisz ze znajomymi i pijesz piwo czy coś mocniejszego albo stoisz pod klatka i gadasz przy piwie. Uwielbiam pic. I to jest mój największy problem. A moi znajomi wiedza już o wszystkim, bo z nimi gadałem przez środę i sobotę.

''Renton,