Wpis z mikrobloga

#feels #feelsattack

Mireczki, czuję źle człowieki. A wszystko przez... telefon. Bynajmniej nie chodzi mi o rozmowę z kimś, z moją byłą czy jakimś zapomnianym dawno przyjacielem.
Chodzi o telefon w sensie przedmiotu. Parę godzin temu pisałem, że tak się cieszę, że naprawiłem swoją Lumię 625 i tak się nią trochę pobawię, popatrzę jakie aplikacje w sklepie etc. No i cóż... naszło mnie na wspominki.

Z tej Nokii korzystałem jak dobrze liczę ok. roku. Byłem sobie wtedy śmieszkiem-studentem, mieszkałem w akademiku, wyjazdy ze znajomymi, jakaś nauka, ale nie, że tak mało, rok temu w semestrze zimowym wykręciłem średnią 4,05 co uznałem za mały sukces. I tak się żyło wtedy jakoś, człowiek nie miał jakoś tak dużo na głowie, pracą się nie przejmował, bo tylko jakieś dorywcze zajęcia w stylu układanie żarówek w sklepach żeby dorobić na chipsy i batony.

Tak swobodnie. Tak beztrosko. Praktycznie codzienne wyjazdy na zwiedzanie Warszawy ze współlokatorem (khe khe #wizadicwel ;)), szalone noce przegrane w Diablo czy Wiedźmina 1/2, maratony programowania mikrokontrolerów do 3 nad ranem i poranne niechodzenie na wykłady ;)

Było tak jakoś inaczej. Zima była wtedy zimniejsza i bardziej śnieżna, lato gorętsze, a dziewczyny wyjątkowo ładne.

Powiecie, że to #!$%@? zwykłe. I pewnie macie rację. Strasznie się mentalnie postarzałem przez ostatnie miesiące.
Coś się skończyło. Coś uleciało...
  • 1