Rodzice Damiana i moi kumplowali się od kiedy tylko pamiętam. Odwiedzali się wzajemnie bardzo często. Pewnego razu przyprowadzili go do nas i kazali mu bawić się ze mną. Nie miałem na to ochoty, gdyż jak powszechnie wszystkie dzieciaki z podwórka wiedziały - Damian był małym zjebem. Podobno zadusił kiedyś wróbla, choć nie wiem czy to prawda.
Jedno było pewne, psocił się wszystkim dzieciakom i niszczył im zabawki. Każdy czuł do niego #!$%@? i miał ochotę spuścić mu łomot. Tamtego dnia, kiedy przyszedł z rodzicami, byłem właśnie na podwórku i jeździłem moim nowym rowerem, który dostałem na 6. urodziny. Miał 21 przerzutek, dzwonek i odblaski na szprychach. Kiedy popierniczałem nim dookoła bloków, wszystkie dzieciaki patrzyły na mnie, jak czarnuchy na #!$%@? króla murzyńskiej wioski. Robił wrażenie.
Ale ten mały debil Damian, kiedy sikałem za śmietnikiem, poprzebijał mi opony! Ten mały popapraniec, któremu rodzice wycierali jeszcze tyłek i który na chleb mówił "bep" zrobił największy błąd w swoim życiu. Pamiętam, że przez całe wakacje nie mogłem na nim jeździć, bo nie było dętek w sklepie czy coś takiego ojciec ściemniał. Damian stał się moim wrogiem numer jeden. Tydzień później przeprowadzaliśmy się do innego miasta.
Minęło kilkanaście lat i przypadkiem spotkałem Damiana na imprezie sylwestrowej. Krzyczał z daleka: "Cześć Robert!". Odwróciłem się i zobaczyłem Damiana na wózku z żoną! Pytam się: co Ci się #!$%@? stało? A o on na to odpowiada: "Miałem wypadek za dzieciaka. Wjechałem rowerem pod samochód. Nie zadziałały hamulce. Okazało się, że linki były poprzecinane." - Aaaaaaaaa...
Jedno było pewne, psocił się wszystkim dzieciakom i niszczył im zabawki. Każdy czuł do niego #!$%@? i miał ochotę spuścić mu łomot. Tamtego dnia, kiedy przyszedł z rodzicami, byłem właśnie na podwórku i jeździłem moim nowym rowerem, który dostałem na 6. urodziny. Miał 21 przerzutek, dzwonek i odblaski na szprychach. Kiedy popierniczałem nim dookoła bloków, wszystkie dzieciaki patrzyły na mnie, jak czarnuchy na #!$%@? króla murzyńskiej wioski. Robił wrażenie.
Ale ten mały debil Damian, kiedy sikałem za śmietnikiem, poprzebijał mi opony! Ten mały popapraniec, któremu rodzice wycierali jeszcze tyłek i który na chleb mówił "bep" zrobił największy błąd w swoim życiu. Pamiętam, że przez całe wakacje nie mogłem na nim jeździć, bo nie było dętek w sklepie czy coś takiego ojciec ściemniał. Damian stał się moim wrogiem numer jeden. Tydzień później przeprowadzaliśmy się do innego miasta.
Minęło kilkanaście lat i przypadkiem spotkałem Damiana na imprezie sylwestrowej. Krzyczał z daleka: "Cześć Robert!". Odwróciłem się i zobaczyłem Damiana na wózku z żoną! Pytam się: co Ci się #!$%@? stało? A o on na to odpowiada: "Miałem wypadek za dzieciaka. Wjechałem rowerem pod samochód. Nie zadziałały hamulce. Okazało się, że linki były poprzecinane." - Aaaaaaaaa...