Wpis z mikrobloga

O godz. 23:03 28.05.1993 roku sejsmografy w całym regionie pacyficznym gwałtownie zareagowały sygnalizując bardzo duże zakłócenia w pobliżu miejscowości Banjawarn Station na Wielkiej Pustyni Wiktorii w Australii Zachodniej. Kilka, mało wiarygodnych osób, w rodzaju poszukiwaczy minerałów, kierowców ciężarówek oraz przypadkowych ożłopów zeznało, że zobaczyli rozbłysk na niebie i usłyszeli huk odległej eksplozji.

Długo nie znajdowano żadnego sensownego wyjaśnienia. Wybuch był 170 razy silniejszy niż największa eksplozja górnicza, jaką kiedykolwiek zarejestrowano w Australii Zachodniej. Zresztą, wykresy miały inny kształt niż podczas eksplozji górniczej lub trzęsienia ziemi i najbardziej przypominały wykres powstający przy uderzeniu dużego meteorytu. Jednakże, gdyby tak było powinien powstać krater o średnicy kilkudziesięciu metrów, a niczego takiego nie znaleziono. Ostatecznie zjawisko zakwalifikowano do kategorii „niewyjaśnionych”.

Jakieś 2 lata później, sekta Aum Shinrikyo zabiła 12 osób wpuszczając do tokijskiego metra hurtowe ilości sarinu - bojowego środka paralityczno-drgawkowego. W toku śledztwa ustalono, że wśród licznych posiadłości ziemskich sekta posiada również działkę o powierzchni 200.000 hektarów w Australii Zachodniej. Policja odkryła na terenie tejże niewielkiej posesji zaskakująco nowoczesne laboratorium oraz dowody, że członkowie sekty zajmowali się wydobywaniem uranu. W między czasie natrafiono na informację, że Aum zwerbowało dwóch inżynierów jądrowych z dawnego Związku Radzieckiego.

Okazuje się, że zajęło prawie 4 lata (historia ta pojawiła się w „New York Times” w roku 1997), aby publicznie ktoś wspomniał, że doszło do odpalenia pierwszej na świecie bomby atomowej, z którą nie ma nic wspólnego żaden rząd na świecie. Zdumiewające.

(historyjka na podstawie: Bill Bryson, Down Under)

#ufo #ciekawostki #dziwytegoswiata