Wpis z mikrobloga

Ale teraz już wiem - odezwał się mrukliwy głos.
- Więc słuchaj dalej - powiedziałem. - otóż pewnego dnia Puchatek wyszedł na
spacer, aż zaszedł na polankę w środku lasu, a pośrodku tej polanki rósł wielki dąb i z
samego jego wierzchołka dochodziło głośne bzykanie.
Kubuś Puchatek usiadł sobie pod tym dębem, podparł głowę na łapkach i
zaczął rozmyślać.
Z początku powiedział do siebie samego: - To bzykanie coś oznacza. Takie
bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś
bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki ja znam, to ten, że się jest pszczołą.
Potem znów pomyślał dłuższą chwilę i powiedział: - A jedyny powód, żeby być
pszczołą, to ten, żeby robić miód.
Po czym wstał i powiedział: - A jedyny powód robienia miodu to ten, żebym ja
go jadł. - I zaczął włazić na drzewo.
Właził, właził coraz wyżej, coraz wyżej, coraz wyżej, a gdy wreszcie wlazł na
górę, prawie do połowy drzewa, taką sobie pioseneczkę-mruczaneczkę Miś zaśpiewał:
Dziwny jest niedźwiedzi ród,
Że tak bardzo lubi miód,
Bzyk-bzyk-bzyk, ram-pam-pam
Co to znaczy? Nie wiem sam.
Potem wlazł jeszcze wyżej... i jeszcze wyżej... i jeszcze trochę wyżej. Gdy tak
właził, ułożył sobie inną piosenkę:
Gdyby Pszczołami były Niedźwiadki,
Nisko na ziemi miałyby chatki,
A że tak nie jest, oto przyczyna,
Że się musimy na drzewa wspinać.
Był coraz bardziej zmęczony, więc zaśpiewał Żałosną Piosenkę. Już, już dobrał
się prawie do miodu, gdy naraz...
Trach!
- Ratunku! - zawołał Puchatek zlatując na gałąź o pół łokcia niżej. - Gdybym
zamiast tego... - powiedział i nie skończył, bo zleciał na następną gałąź o dwa łokc