Wpis z mikrobloga

Czytajcie co mnie spotkało w #szpital.

Do szpitala trafiłem w poniedziałek, nie zrozumiem nigdy tych ich polityki przyjmowania i głodzenia ludzi tyle dni przed zabiegiem ( ͡° ʖ̯ ͡°).
Zabieg miałem w czwartek jako 2 osoba z planowych.
Nie przejmowałem się wcale pobytem w szpitalu ani z tym jak ciężko mi będzie wrócić do domu, bo zostałem przyjęty na według mnie 'szybki' zabieg. W marcu miałem już taki wykonywany, zero jakiś obrażeń i dochodzenia później do siebie. Zostają 2 dziurki po wkłuciach igieł na biodrze i ręce.

Cały przejazd na salę operacyjną i przygotowanie do operacji z 'przeskokiem' na stół pamiętam bardzo dobrze nie byłem zestresowany. Nawet śmieszkowałem z panią pielęgniarka, która mi podłączała kroplówki, bo 2 miesiące temu miałem inny bardziej skomplikowany zabieg i mnie pamiętała.

Całą operację przespałem, więc nie było szans nic podglądać. Obudziłem się, gdy miałem już przeskoczyć na swoje łóżko. tutaj znowu inna pielęgniarka, która już 3 raz mnie odwozi po operacji (wtedy jeszcze działają leki i nigdy nie pamiętam co do niej mówię, a spotykam ją tylko gdy mnie odwozi).

W sali trochę odpocząłem i doszedłem do siebie, więc wstaję z zamiarem ubrania się w swoje ciuchy. Jest ból, ale nie zwracam na to uwagi. Gdy zaczęła mi lecieć krew przez opatrunek, okazało się, że zrobili mi coś zupełnie innego niż mi mówili.
Nie jest to zupełna nowość dla mnie, bo przechodziłem to w lipcu. Jest to kolejny stopień leczenia mojego problemu.
No ale #!$%@? nikt mnie o tym nie poinformował. (). Zamiast chodzić normalnie to utykam, na biodrze mam 3 szwy, a na ręce 5.

tl;dr

  • 3
@Jade: podpisałem anastezjologowi dzień wcześniej zgody, oraz przy przyjęciu do szpitala. Ciekaw jestem jak to się odbywa w innych szpiatalach