Wpis z mikrobloga

Ta historia miała miejsce w połowie 2009 roku. Byłem lewakiem z dziada pradziada. W moim domu na honorowym miejscu leżał piękny egzemplarz "Manifestu komunistycznego". Moi rodziciele byli w młodości zaangażowanymi członkami ruchu robotniczego, więc w sumie nie miałem zbyt dużego wyboru. W szkole udało mi się zdobyć status totalnego przegrywa, głównie przez moje lewicowe poglądy i styl życia. Przykładowo - nie nosiłem żadnych szmat marek adidas czy house, bo stary mówił, że "nasza familia nie będzie wspierać wyzyskujących proletariat koncernów tekstylnych" xD taki był zawadiaka z mojego ojca. Kiedyś wychowawczyni powiedziała, żebyśmy przynieśli prezenty świąteczne. Niezła była to sytuacja, kiedy (mając 7 lat) tłumaczyłem dorosłej kobiecie, że święta to zabobony, Kościół Katolicki to siedlisko światowego imperializmu, a księża to despoci narzucający wiernym ustalony z góry światopogląd i grabiący proletariat z ciężko zarobionych pieniędzy xD Stary kupował w ilościach hurtowych kubańskie cygara, żeby wspierać tamtejszy socjalistyczny ustrój, a czego sam z matką nie wypalił kazał palić mnie.
Tak więc w plastikowym pudełeczku oprócz kanapki z serem i pomidorem nosiłem 3,5 calowe cigaretto prosto z Kuby xD Nie chciało mi się nawet tłumaczyć dyrektorowi tej żenującej sytuacji, więc z honorem przyjąłem uwagę, wpis do zeszytu i wezwanie rodziców do szkoły (którzy na szczęście jakoś opanowali całą sytuację).
Na moje urodziny często przyjeżdżali prominentni działacze socjalistyczni i komunistyczni. Na moich 10 urodzinach przykładowo pojawił się sam Piotr Ikonowicz razem z p. Szumlewiczem. Zdmuchnąłem świeczki w kształcie sierpa i młota, a pan Ikonowicz spytał się mnie czego sobie zażyczyłem, więc mu powiedziałem, że równości majątkowej wszystkich obywateli oraz szybkiej śmierci imperializmu i globalizmu. Wszyscy zaczęli się śmiać, głaskać mnie po głowie i chwalić moich rodziców, że mają wspaniałego synka xD Powiedzieli mi wtedy, żebym poszedł zobaczyć swoje prezenty (m.in. pełny rynsztunek żołnierza wojsk radzieckich i C&C:Red Alert - starzy całe godziny stali przed kompem i sprawdzali, czy aby przypadkiem nie gram antykomunistycznymi aliantami xD), podczas gdy dorośli będą rozmawiać o poważnych sprawach. Obejrzałem prezenty, ale szybko mi się znudziło i zszedłem na dół zobaczyć o czym gadają "dorośli". Słyszałem jak mój stary wspomina to jak razem z Ikonowiczem pacyfikowali jakąś tam kopalnię, a matka jak musiała robić lachę samemu Edwardowi Gierkowi, żeby dostać posadę sekretarki Komitetu Centralnego xD Postanowiłem włączyć się do dyskusji i zadać pytanie, które nurtowało mnie od dawna.

Mamuś, a czemu wy, pan Ikonowicz, pan Szumlewicz, nawet pan Marks cały czas mówicie o konieczności poprawy stanu życia robotników, skoro ani godziny nie przepracowaliście w fabryce?

Stara wyglądała na zmieszaną, ojciec powiedział, że wyskoczy na cygaro, a twarze Szumlewicza i Ikonowicza stały się czerwone niczym nasza piękna radziecka flaga xD Dwa komuchy powiedziały, że może już sobie pójdą. Po tym incydencie starzy nie odzywali się do mnie cały miesiąc. Na 11 urodziny Szumi i Ikonowicz zaproszenia nie przyjęli, na następne i jeszcze następne też nie. Ogólnie przeze mnie całe środowisko socjalistów odcięło się trochę od naszej rodziny xD Dopiero na moje 18 urodziny starzy sprawili mi niespodziankę i przyjechał niejaki Jerzak Urban, co to się za pieniężne inby wtedy #!$%@?ły, no ale to materiał na inną opowieść.
No właśnie - liceum i osiemnastka (na którą nie przyszedł nikt oprócz Urbacha i jego wynajętego haremu loszek xD). Myślałem sobie, że w licbazie wreszcie zaznam nieco spokoju - w końcu już prawie dojrzali ludzie i w ogóle. No #!$%@? raczej niezbyt xD - moi starzy powiedzieli, że w ramach wyrównywania szans wyślą mnie do państwowej szkoły, razem z tą NOP-owską i ONR-owską hołotą. Mówiłem starej, że oni mnie tam zarżną, a ta dalej #!$%@?ła o tym, że nie podniosą na mnie ręki, jeśli będę ubiegał się o ich prawa jako pracowników - dzięki stara #!$%@?. W każdym razie #!$%@? był w zasadzie na porządku dziennym - tak bardzo, że nawet uwzględniłem go w swoim planie lekcji (w poniedziałek był między WOSem a fizą, we wtorek na przerwie przed WFem etc.) No ale jakoś przebrnąłem, maturę zdałem (z filozofii, ale zawsze), więc pomyślałem, że okazja jest to i uczcić trzeba. Nie chciałem iść jak jakiś cebulak na potańcówkę w remizie, więc jak normalny, szanujący siebie alterglobalista wykąpałem się, spryskałem dezodorantem nietestowanym na zwierzętach i - o #!$%@?, nie mam koszulki żeby nałożyć. Pytam starą gdzie są moje niemarkowe koszulki, produkowane w państwowych zakładach w Korei Północnej bez udziału wielkich koncernów mających za nic prawa proletariatu, a ona krzyczy, że piorą się w pralce z państwowej fabryki w Wietnamie, w proszku do prania z zakładów chemicznych, które nie zanieczyszczają rzek swoją działalnością xD No to jej mówię, że przecież nie mam żadnej innej, a ona do mnie, że mam jedną, śliczną z naszej wycieczki na Kubę. Racja - koszulka z wycieczki na Kubę... Jebiąca proletariatem koszula z wizerunkiem Che Guevary na klacie, super outfit na piątkowe wyjście z piwnicy xD
Trochę pomarudziłem, ale nie mając wyjścia założyłem koszulę z El Che i poszedłem do klubu.
Postałem trochę w kolejce - klub był dla elity, więc ochrona dokładnie sprawdzała każdego przed wejściem. Kiedy przyszła moja kolej usłyszałem tylko

No kolego, ale ciebie to nie wpuścimy

Stanął przede mną jegomość z czachą wygoloną na zupełne zero, barach o rozpiętości 2 metrów i w koszulce z napisem "Czołem wielkiej Polsce". Pytam się go co to znaczy, że mnie nie wpuszczą, a on do mnie, że nie i tyle. #!$%@?łem się nie na żarty, więc wykładam mu, że jako wolny człowiek mogę nosić to co mi się podoba. Twarz ochroniarza zrobiła się bardzo czerwona, podniósł mnie za kołnierz koszulki i zaciągnął na zaplecze klubu. Słyszałem jeszcze, że reszta ochrony śmiała się i gwizdała, mówiąc przy tym

No to teraz się Marian z nim rozprawi hehe

ABS rzucił mnie na ziemię i kazał zdjąć koszulę. Ja dalej stawiałem opór, ale ochroniarz szybko stłamsił go #!$%@?ąc mi w twarz lewym sierpowym. Poczułem jak wypada mi jedna z plomb i zaczyna się ruszać dolna jedynka, a z rozciętej wargi płynie krew, więc dla własnego dobra zdjąłem koszulę. Ochroniarz zaczął śmiać się, patrząc na mój mało okazały tors. Postanowił wykazać swoją wyższość nade mną i zdjął swoją koszulkę, mówiąc

Patrz jak wygląda klata prawdziwego Polaka patrioty hehe

Następnie powiedział

No a teraz zdejmuj spodnie

Sprawdziłem, czy przypadkiem nie nałożyłem jakichś spodni z naszywką z sierpem i młotem albo wizerunkiem K. Marksa, no ale nie - normalne, wygodne, nieprodukowane przez wielki koncern dżinsy nieznanej marki z Laosu. Spytałem się go więc dlaczego mam zdejmować spodnie, a on do mnie, że skoro tak, to sam dokończy to, co ja zacząłem.
Ochroniarz zaczął obmacywać mnie i zdejmować moje spodnie, dobierając się do majtek. Zacząłem wrzeszczeć, ale ten szybko mnie uciszył.
Perspektywa zostania zgwałconym przez tego gościa nie była zbyt optymistyczna - szczęściem - jeden z ochroniarzy zawołał ABS, mówiąc, że teraz jest jego zmiana przy bramce.
NOPowiec zdążył powiedzieć tylko

Jeszcze się spotkamy, młody

Faktycznie... Spotkaliśmy się.
Po 6 latach, przeglądając twarzoksiążkę natknąłem się na informację o tym, że niejaki Marian Kowalski został wydalony z funkcji wiceprezesa Ruchu Narodowego.
Tamtej nocy było ciemno, ale poznałem go bezbłędnie.
To był on.
Te bary.
Ta twarz.
Mój niedoszły gwałciciel - Marian Kowalski.

#ruchnarodowy
#pasta
#mariankowalski
#nopowcy
#4konserwy
  • 2