Wpis z mikrobloga

#suchar #sucharnadobranoc

W pewnej wsi żył sobie młynarz. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, ale młynarz był bardzo jurny.

Zaliczał po kolei wszystkie kobiety w okolicy. Mieszkańcom wsi nic to nie przeszkadzało, aż w końcu któregoś dnia młynarz przeleciał córkę sołtysa.

Tego już było za wiele. Wieśniacy zebrali się na naradę - jak tu młynarza ukarać. Ale sprawa była bardzo delikatna - wiadomo, młynarz był tylko jeden w okolicy.

Jeszcze gotów się obrazić i wynieść z wioski. Bez niego żyć będzie ciężko. Tak więc uradzili, że kara powinna być na tyle delikatna, by młynarza nie urazić.

Pyta więc sołtys:

- Ma ktoś jakieś propozycje?

Zapada głucha cisza. W końcu podnosi się do góry wielka, włochata łapa.

- Słuchamy, kowalu.

- To może mu #!$%@?ć?

- Nie, kowalu, młynarz wtedy na pewno odejdzie od nas, a że jest tylko jeden, to będzie ciężko. Musimy znaleźć inny sposób.

Znów zapada cisza i znów w górę wędruje ta sama łapa kowala:

- To może #!$%@?ć stolarzowi? Stolarzy jest dwóch.

Tak głupie, że aż śmiechłem :3
  • 3