Wpis z mikrobloga

#sennik #kozy #owce #apokalipsa

Na ziemi zdarzył się jakiś rodzaj katastrofy, w każdym razie ludzie wynieśli się z miast na obrzeża (ja zamieszkałem w ogródku działkowym, który przy okazji jakimś cudem zamienił się w całkiem spory ogród z ogromnym domem zamiast malutkiej altanki). W tym świecie zwierzęta mutowały i adaptowały się bardzo szybko. Miało to związek z tą katastrofą (skażenie chemiczne albo jakiś eksperyment biologiczny). Jednym z gatunków, który najlepiej przystosował się do nowych warunkach były kozy.

Kozy skrzyżowały się z owcami i zaczęły występować w mnóstwie odmian. Zrobiły się przy okazji bardziej inteligentne, często wchodziły w szkodę, kradły różne przedmioty itd - w każdym razie zostały uznane za szkodniki. Ja kozy mimo wszystko lubiłem, bo dawały smaczne mleko. Poszedłem więc jakąś złapać. Skubane strasznie szybko uciekały.

Goniąc moją kozę (która była owłosiona jak Wookie z gwiezdnych wojen) trafiłem w jakieś dzikie otoczenie zamieszkane wyłącznie przez kozy. Nie ustałem w gonitwie (ktoś na początku gonił ją razem ze mną, ale zrezygnował jak zobaczył dzicz). W tej koziej enklawie zauważyłem, że kozy mają całą stertę sprzętów ukradzionych z ludzkich domostw. Między innymi broń palną. Póki co nie wiedziały jak z niej korzystać, ale zaobserwowały ludzi strzelających do kóz, więc postanowiły same zebrać broń.

Powoli podeszła do mnie koza z przymocowanym do boku karabinem. Gdzie indziej widziałem kozy (albo owce) z wiatrówkami i innymi giwerami. Szybko zacząłem się wycofywać - przy okazji złapałem tę kozę, którą goniłem i wróciłem na działkę. Tam natomiast przed altanką stała koza, która miała głowę jak Obcy. Nie wyglądała sympatycznie, ale jednocześnie nie zachowywała się jakoś podejrzanie. Zignorowałem ją i wszedłem z kózką do środka pokazać zdobycz reszcie domowników.

Nie wiedzieć skąd koza którą trzymałem także wyposażyła się w giwerę i celowała do mnie. Spokojnie do mniej przemówiłem i rozbroiłem. Koza wydawała się obojętna i udawała, że nie wie o co chodzi, ale czujnie mnie obserwowała.