Wpis z mikrobloga

Dziś guovencia jes lvl32.

Nie igraj ze zgubną logiką zatracenia, niby tyle o tym wiesz, że możesz puścić oczko, że niby na poważnie, ale pod kontrolą, toć przecież tylko #weekend, alkoholowe hasztagi dla kumatych, niby wiesz, że to co robisz to igranie z losem, ale już #!$%@? nie wiesz, że estetyzujesz zło, a ono bywa też piękne, zwłaszcza jak zrzucasz z siebie casual friday i myślami już jesteś na mieście. Te wszystkie wojaczki i ryśki z dżemu, piękni martwi, nekrocelebryci pokolenie bitników. Usankcjonowane ryzyko, reglamentowane zło, ale nie da się odkrywać własnej zwierzęcości i nie ponieść kary. Chciałbyś, by zło było na pilota, pstrykasz i jest, pstrykasz i znika. Zło, jak śmieszny diabeł w reklamie, taki co owszem, psotnik, ale w #!$%@? i tak go zrobisz, a na końcu razem usiądziecie na sofie zaśmiewając się do łez, co za sytuacja, co za eschatologiczny event. #!$%@?! Zło to nie śmieszek z kreacji co pokazuje znak szatana dłonią i krzyczy “slayer #!$%@?” ku uciesze reszty słuchającej techno, którzy tak na dobrą sprawę ani nie wiedzą, co to slayer, ani co to #!$%@?.
Zła nie ubiera się w mądre słówka, nie sączy się z wyszczerbionego kubka wśród cytatów Sartre'a, nie ocenia się po wyglądzie, a po naturze. Zło nie opowiada śmiesznych kawałów. Jest przebieglejsze od ciebie. Jeśli zaczynasz ignorować pytania, odpowiedzi też cię ignorują. Szukasz substytutów, chcesz być jak kolesie grający Black Metal lecz wysyłający dzieci do komunii. Estetyka zaniku, jeździsz tramwajem wmawiając sobie, że wciąż masz kontakt z targetem, że jesteś prawie zwykły. Taki tam chłopak z sąsiedztwa, który opowie anegdotę o robolach w autobusie na brunchu. Patrzysz na ich twarze, wykrochmalone i zastygłe w oczekiwaniu na przeciągnięcie karty w ich kombinatach przetrwania, potem patrzysz tylko na buty, nie w oczy, bo wiesz, że zanim wsiądą w powrotny ze szychty na dnie piekła, to ty będziesz bogatszy o kilka internetowych memów, poznasz parę heheszków o biedakach bijących się o crocsy w Lidlu, bo przecież wy wszyscy musicie trzymać rękę na pulsie, wiedzieć, z czego się śmieje INTERNET, oko za oko, lajk za lajk, musisz wiedzieć, jaki jest próg wejścia w miękkie umysły zaślinionych przed monitorami mędrków.
Taka wrażliwość mnie obrzydza, zakochiwanie się w bełkocie bez wzajemności, udawane zachwyty nad czymkolwiek, by odróżnić się od innych. A ja mówię: wiwisekcja, to skalpel który oddziela mnie od innych. Azjaci sprzedający majtki na bazarach z tym smutnym mariażem Hiroszimy i ikebany w oczach, sprzątacze ulic od których odwracasz wzrok, pan bułeczka #!$%@?ący po szklanych piętrach z kanapkami witany spojrzeniami z wdrukowanym lękiem, żeby tak nie skończyć. Bo widzisz, te brednie o rewolucjach, knajpiane spusty pryszczatej surówki, sny o porządku według edgeranka, życiowy pragmatyzm podpowiada, że to ktoś inny musi być pierwszy, w twojej branży nie wyskakuje się przed szereg, patrzycie więc na siebie badawczo ze swoich boksów, i znowu bardzo marzycie o scenach z Fight Clubu, że doszukujecie się znaku do jakiegokolwiek działania w znudzonych pozach kolegów z pracy, bo może to dzisiaj? Niech w końcu będzie znak, pokłonię się zawierusze i na pewno ruszę. No nic, czekam nadal, jestem telewizorem, hipnotyzuję cię wieczorem, odpadasz w przedbiegach, kiedy nie umiesz odróżnić liczby i osoby. Sensację goni sensacja, kolejna męki stacja. Kto mówi w wierszu? Co autor ma na myśli? Wszyscy musimy wybielać nasze grzeszki, wygładzać zmarszczki.
#lajtowanihilka #fazamiesna #urodziny
  • 1