Wpis z mikrobloga

Dziś po lekkiej rozkminie wpadł mi pomysł takiej wizji pewnych kwestii państwa (a w zasadzie działania od wewnątrz):

Wiadomo posłowie są wybierani przez obywateli to dlaczego oni nie mogliby być odwoływani przez nich? Działo by to tak że jakaś organizacja pozarządowa niezwiązana z żadną partią w odpowiedzi na prośbę obywateli składa wniosek do kancelarii sejmu z listą 200 tys oraz obszernym uzasadnieniem razem z dodatkowym materiałem np dowodami popełnionych haniebnych wykroczeń itp. Po rozpatrzeniu pozytywnym przez kancelarie poseł zostaje zawieszony razem z przysługującymi mu przywilejami i dietami a owy wniosek jest kierowany do kancelarii prezydenta gdzie po jego rozpatrzeniu pozytywnym poseł przestaje być posłem

Co do ministrów to oni będą całkiem niezależną instytucją. Będą wybierani w wyborach powszechnych ale żeby móc zaistnieć na liście kandydatów do ministrów to muszą mieć wykształcenie potrzebne do danego stanowiska (np minister sportu to musi być osoba np związana z zarządzaniem klubu piłkarskiego). Każda partia będzie mogła wystawić jednego ministra do stanowiska.
Podczas kampanii wyborczej ministrowie mają zakaz w oficjalnych materiałach reklamować się partią polityczną (nie może być żadnych elementów mówiących jasno że owa osoba jest z partii X)
Również podczas kampanii w programie wyborczym nie może być bezpośrednich nawiązań do polityki (i nie chodzi tu o polityke zagraniczną itp)
Na kartach w wyborach na ministrów nie będzie żadnych informacji o tym kto jest z jakiej partii. Po wygranej liczbą głosów dana osoba zostaje ministrem w danej dziedzinie.

Co o tym sądzicie?

#panstwo #polityka