Wpis z mikrobloga

Ożesz kurde ale się zestresowałem właśnie.
Smażyłem dzisiaj naleśniki. Ot zachciało mi się takiej prostoty. Zostało mi trochę ciasta, a miałem już trochę nasmażone. Zacząłem jeść, a ostatniego zostawiłem na najmniejszym możliwym płomieniu (wysokość płomienia może ze 4mm). Istotne jest to, że ten płomień ledwo ledwo co podgrzewa i w ogóle nie słychać wtedy kuchenki. Wracając - zjadłem, posprzątałem po sobie i poszedłem do siebie żeby pouczyć się androida.
Przed chwilą wszedłem do kuchni i poczułem muśnięcie ciepła po łokciu. Okazało się, że na ponad 1.5h zostawiłem tego jednego naleśnika na patelni.
Dobrze, że nic się nie stało, ale przez swoją głupotę i roztargnienie kiedyś zrobię sobie i co gorsza otoczeniu krzywdę...

#meh ##!$%@?