Wpis z mikrobloga

Piątek wieczór, przyszedł czas abym podzielił się największym ze swoich dotychczasowych odkryć roku 2013, które to być może zmieni czyjąś rozrywkową stronę życia. Jest to przełom zbyt znaczący bym, zachowawszy go dla siebie, mógł żyć dalej w zgodzie ze swoim sumieniem.

Rzecz zaczęła się od telefonu mojego brata, zapowiadającego wizytę z litrową butelką whiskey nazajutrz. Znając siebie i życie, a będąc wtedy w sklepie, pomyślałem że trzeba się zabezpieczyć. Kupiłem aspirynę, wodę butelkowaną i stojąc już przy kasie postanowiłem do zestawu ratunkowego dołączyć jeszcze cytrusy. Przy stoisku z owocami padło na grejpfruty. Nic nie zapowiadało historycznej chwili, która zbliżała się do mnie coraz większymi krokami.

Minęła noc, minął dzień, było nas trzech, piliśmy. Potem obawy sprawdziły się i poszliśmy jeszcze do sklepu po flaszkę i piwo, nikt nie lubi uczucia trzeźwienia. Picie kończyliśmy już nie tak szczęśliwi i beztroscy, jak je rozpoczęliśmy. Ja jednak cały czas pamiętałem o moim planie awaryjnym. Tamtych dwóch stanowiło już klasyczny przykład pomnika tragizmu pdt "oni jeszcze nie wiedzą".

A trzeba tu zaznaczyć że o ile wypić potrafię dużo, to kace miewam jak nikt inny. Czasem nawet po dwóch piwach mam lekkiego, ale denerwującego kaca. Wcześniej bodaj raz w życiu zdarzyło się że ktoś cierpiał -dzień po- wyraźnie bardziej ode mnie. Pod tym względem nawet kobiety mnie przebijają, taki metabolizm. Dlatego nie spożywam zbyt często i zawsze uskuteczniam profilaktykę.

Napiłem się wody, herbaty, zjadłem grejpfruta.

Obudziłem się... zdrowy. Na początku się przestraszyłem, nie czując absolutnie żadnych poważnych dolegliwości stwierdziłem że teraz to już naprawdę musiałem przesadzić. Wstałem i nic takiego się nie potwierdziło, poszedłem sprawdzić co u pozostałych muszkieterów, a oni wprost przeciwnie - wyglądali jak zdychające robale. Sytuacja stanowiła absolutny precedens, piliśmy tyle samo.

Cierpieli tak do wieczora, nie jedli nic. Jeden ulotnił się o 20, bratu który jeszcze u mnie zgonował po 21 zaproponowałem obiad. Odmówił stanowczo. Przekonałem go do grejpfruta, zanim 20 min później zdążyłem skończyć smażenie kotleta stwierdził że już nic mu nie jest i mogę nakładać porcję dla niego.

To nie był przypadek, zgodziliśmy się co do tego od razu. O zdanie zapytaliśmy googla. Chwilę potem trafiliśmy na informację o tym że grejpfuty zawierają czynniki stymulujące produkcje enzymu odpowiedzialnego za metabolizm alkoholu.

Wiedzieliśmy że nic już nie będzie takie samo.

#kac #tajemnicewszechswiata #teachmehowtolive
  • 3