Wpis z mikrobloga

Kuba vs pyszne, zdrowe placuszki owsiane. "Przepis" wzięty z neta, jednakże mocno upgrade'owany - czyli 3 łyżki otrębów, 1 jajko, 2 łyżki chudego twarogu i 1 banan. I trochę wiórków kokosowych, bo coś trzeba z nimi zrobić, jako że były ważne do marca. Dobra, zaprawa podplacuszkowa gotowa, czas smażyć.

Podejście pierwsze - na teflonowej patelni, bez tłuszczu no bo tak przecież zdrowo. Ups, coś za dużo się nałożyło. No trudno. Wszystko fajnie, spoko, smaży się. Tylko kurczę, jakoś nie chce się to zlać w jednolitego placka :| jak to teraz obrócić? Dobra, bez jaj, za 1,5 roku będę inżynierem, trzeba sobie z tym poradzić. Dobra, jakoś się udało. Kładę ten kilkudziesięcioczęściowy twór na talerz (z tym też były problemy, szczęśliwie nic nie spadło na podłogę). Werdykt: dobry, tylko za cholerę nie przypomina placka, niemożliwy do transportu a miał być na jutro na uczelnię.

Podejście drugie - tym razem dwa mniejsze placuszki, zalecono mi tłuszcz żeby to się jakoś trzymało - i co, mam dać oliwę z oliwek? Nie no, usmażę na maśle. Hm, to masło się trochę chyba za szybko przypala :| dobra, wrzucę placki. O, fajnie, trzymają się w kupie. Nie jest idealnie, ale lepiej niż poprzednio. Czas obrócić. Warstwa o szerokości paru mikrometrów miejscami zwierająca czysty chemicznie węgiel :/ trudno, jakoś przezyję, czas wyjmować. Werdykt: przynajmniej się trzymały w kupie, ale też idealnie nie było. No i ciut (naprawdę odrobinę! Ale jednak) przypalone. Podejście trzecie jutro rano, tym razem użyję zwykłego oleju. Ech, dlaczego nikt nie napisał książki takiej jak JavaScript: The Good Parts tylko że do kuchni, np. Kitchen: The Good Parts, ew. Cooking: Patterns ;_; #facetwkuchni #nieumiemgotowac #opowiescizzycia
  • 2