Wpis z mikrobloga

Także tego, bez zbędnego pitolenia otwieram kolejny epizod #autozakupowapomylka

Odcinek 8: Ford Ka
mini/miejski
Lata produkcji: 1996-2008

Ford Ka pojawił się na rynku w 1996 roku i przejął dotychczasową rolę Fiesty, od tej pory otwierając gamę marki jako niskobudżetowe auto z myślą o miejskiej jeździe. Jak na połowę lat 90, design Ka był niezwykle oryginalny i nowatorski - mimo, że auto zostało zaprojektowane zgodnie z obowiązującym wówczas New Edge Design, samochód był niepodobny do niczego z 4 kołami dostępnego na rynku. Mimo upływu prawie 20 lat od premiery wciąż wygląda świeżo i może się podobać. Jak na tak malutkie auto, Ka może pochwalić się niemal sportowym prowadzeniem - koła umieszczone w narożnikach nadwozia i niska masa własna (od 820kg) sprawiały, że samochód prowadził się niemal jak gokart.

Jednak rzadko kto wykorzystywał te możliwości - Ka było kupowane w większości przez kobiety, których lista wymagań obejmowała 1) przemieszczanie się 2) łatwe parkowanie. Z tych zadań Ka wywiązywało się wzorowo, sprzedając się znakomicie (w Anglii było przez kilka lat najlepiej sprzedającym się autem) i zapewniało Fordowi duże zyski, dzięki niskim kosztom samego projektu jak i sprzedawanego w salonie auta.
Oszczędności te widać jednak po bliższym przyjrzeniu się choćby gamie silnikowej. Przez cały okres produkcji dostępny był tylko jeden silnik benzynowy:

w latach 1996-2002 był to 1.3 Endura o mocy 60KM
od 2002 do 2008 - 1.3 Duratec 70KM

Pierwszy z nich to prawdziwy dinozaur - konstrukcyjnie sięga lat 50, co potwierdza wałek rozrządu w kadłubie (OHV). Silnik, mimo że dynamiczny i z bezobsługowym łańchem, spala zdecydowanie za dużo jak na swoją moc - niektórzy mówią nawet o wartościach dwucyfrowych. Późniejszy Duratec miał o wiele więcej sensu. Ciekawostką konstrukcyjną były dzielone na 3 części zderzaki, które obniżały koszty napraw powypadkowych. Przez pierwsze 3 lata produkcji zderzaki te występowały wyłącznie w wersji nielakierowanej, jednak po naciskach ze strony klientów, w 1999 roku pojawiła się możliwość zamówienia ich w kolorze nadwozia.

Mimo że samochód reprezentował najmniejszy segment rynkowy, na liście opcji można było znaleźć klimatyzację, elektrycznie sterowane szyby i airbag pasażera, a wkrótce także system ABS. Wnętrze nie każdemu przypadnie do gustu - kształt deski rodzielczej wygląda jakby designer dostał ogólne wytyczne, narysował z grubsza podstawowe linie, po czym nagle bardzo zachciało mu się do toalety, zapisał projekt i tak już zostało. Połacie gołej blachy na drzwiach wczesnych egzemplarzy nie zachwycają, ale w tamtych czasach było to normą. O miejscach z tyłu i bagażniku można powiedzieć tyle, że istnieją. Nikt nie powinien traktować Ka jako auta do wożenia dużych gratów, bo nie do tego zostało stworzone.

Co jest największym problemem Ka? Rdza - wszechobecna i błyskawicznie postępująca. Zżera wszystko, od słynnego wlewu paliwa poprzez krawędzie drzwi, mocowanie elementów zawieszenia (!) aż do progów i podłogi. Reanimacja blacharska Ka raz zaatakowanego przez korozję mija się z celem - w odniesieniu do wartości rynkowej auta jest to zbyt kosztowne, a rdza później i tak powraca. Mechanicznie również nie jest zbyt dobrze - irytują niekończące się problemy z instalacją elektryczną, nietrwałe zawieszenie i wycieki z silnika i skrzyni biegów. Tanie części zamienne są tylko środkiem łagodzącym sytuację - Ka zachowuje się jak typowy stary Ford, którego zalety w postaci dużej (choć kurczącej się) podaży egzemplarzy i niskiej ceny zakupu, są zagłuszane uciążliwą eksploatacją i niską trwałością.

Dziś nie widać już na ulicach Fordów z lat 90. - wszystkie Escorty zgniły na amen, Mondeo MK1/2 kończą żywot w rękach ekip budowlanych w powiatach z dużymi ilościami liter R i L na tablicach, a przeraźliwie przestarzałe Fiesty nie znajdują już nawet najmniej wymagających nabywców. Ka również podzieli ich los - po latach okazuje się zbyt kiepskie zarówno w swoim segmencie jak i pośród większych aut za porównywalne pieniądze. I to jest sedno powodu, dla którego nie należy go kupować - wydane na używane Ka pieniądze odzyskamy w niewielkiej części prawdopodobnie dopiero na... złomowisku.
#ford #rdza
Sepang - Także tego, bez zbędnego pitolenia otwieram kolejny epizod #autozakupowapomy...

źródło: comment_pMC36QAPOvhw8g9qoRLWnOS9DcxVubFX.jpg

Pobierz
  • 18
  • Odpowiedz
@Sepang: Moja matula od lat jezdzi swoim Ka bez wiekszych problemow poza opisana rdza ktora powoli trawi jej egzemplarz.Autko swietnie sie prowadzi i jak dotąd (a bedzie to juz dobre pare lat) nie odmówiło współpracy.Ma swoje plusy dla emerytki odwiedzajacej sklepiki i znajomych w promieniu 50 km ;) No i ta bryła całkiem udana ,długie drzwi ułatwiają wkladanie zakupów bo korzystanie z bagażnika poza jego objętości jest upierdliwe , siedzi
  • Odpowiedz
Mam KA z tej generacji, rok 99. Całkiem się zbiera jak na samochód typu TICO i faktycznie prowadzi jak gokart. :D
Rdza strawiła całe progi, ogólnie to teraz samochód tylko do zarżnięcia i kupienia innego. Paliłby dużo gdyby nie gaz. Z elektryką są problemy, w schowku mam dwie paczki bezpieczników na zapas. xD
Kilka lat temu byłoby to niezłe auto na początek, bo małe i łatwo parkować. Konstrukcyjnie też wytrzymałe, czołowe zderzenie
  • Odpowiedz
@Sepang: Hej, dużo czasu poświęcasz na pisanie tych mini-felietonów, podziwiam Ciebie. Mam takie pytanie: czy istnieją samochody za mniej niż 10 tys. których byś nie skrytykował? Przecież każdy używany wieloletni samochód posiada jakieś wady, większe bądź mniejsze. Pytam bo sam przymierzam się do zakupu.
  • Odpowiedz
dużo czasu poświęcasz na pisanie tych mini-felietonów


@LiquidMaker: eee tam, zwykle 2-2,5h na jeden

na pytanie o samochody poniżej 10k zł postaram się odpowiedzieć jak wrócę do domu
  • Odpowiedz
@LiquidMaker: jest mnóstwo samochodów poniżej 10 tys. zł wartych zakupu, głównie dlatego że spora część z nich zawiera się w przedziale rocznikowym 1997-2005, który można uznać za szczytowe osiągnięcie motoryzacji w ogóle. Kupując samochód, trzeba sobie odpowiedzieć na kilka pytań:

1. Jak duże mam przebiegi roczne?
2. Czy jeżdżę więcej w trasie czy po mieście?
3. Zwykle samemu czy wożę często innych ludzi?
4. Czy zależy mi bardziej na taniej eksploatacji, czy
  • Odpowiedz
@zordziu: z racji dużych przebiegów dość dobrze pasują tutaj Audi A3 i Golf IV, ale oba auta są niesamowicie rozchwytywane na rynku z jednej strony przez handlarzy, a z drugiej przez sebów = niełatwo o dobrą sztukę
dobry byłby Focus, ale on nie lubi LPG, z innych Fordów jest jeszcze Fiesta MY2002 i Fusion
Mazda 323F - niezawodna, ale uwaga na rdzę
Opel Astra G - bardzo poprawne auto, ale
  • Odpowiedz
@Sepang: Stilo szanuję, wiem, że jest dobre. Getza nie znałem - przyjrzę mu się.

Co do audi to bardziej niż a3 szedłbym w 80, klasyka. ^^
Tylko znaleźć takie nietknięte ręką mirka handlarza czy młodego seby to jak wygrać z rakiem. :/

Dziękuję za propozycje z napracowaniem. :)
  • Odpowiedz