Wpis z mikrobloga

#rozdzial
rozdzial XII

- Wygodnie Ci ?
- Tak, dziękuję.
- Co Cię do mnie sprowadza? Kim jesteś? Dlaczego... w ogóle o co chodzi? (Prawie wykrzyczałem te ostatnie pytanie)
- Jak mówiłem... szukam problemów.
- Ale ja nie mam żadnych problemów!
- A jednak mnie wpuściłeś.
W tym prostym, acz dobitnie logicznym wniosku, coś było, poczułem jak by coś we mnie drgnęło... Nie wiem, jakiś rodzaj magii...
Cisza, nie chciałem nic powiedzieć, nie... Właśnie, że chciałem! Chciałem powiedzieć wszystko! Podzielić się z nim każdym moim problemem, każdą myślą która mnie dręczy, czy teraz w tym momencie, czy taką która siedzi dalej choć zdarzyłą się dawno temu. Chciałem mówić wszystko, nie powiedziałem jeszcze nic a czułem, że zaczynam płakać. Ale kim on jest? Co to za nieznajomy co chodzi po domach i szuka problemów. Nadal nie jestem wstanie zrozumieć czemu go wpuściłem ani co się stało. Zamknąłem na chwilę oczy, przetarłem je ze zmęczenia.
Ale gdy otworzyłem nikogo już nie było...
Nie mógł wyjść! Nie minęło nawet 5 sekund! Zresztą nie słyszałem jak wstawał...
Popatrzyłem jeszcze raz na fotel na którym siedział, podłoga przed fotelem była mokra, może to woda z butów, odsłoniłem żaluzje, ale na dworze było sucho... świeciło słońce.
Nigdy nie miałem omamów ... wzrokowych. Wiadomo czasami zdarzało mi się usłyszeć coś, i nieopatrznie zrozumieć, ale nigdy nie miałem tak, że coś widziałem a czegoś nie było.
Zresztą, na pewno każdemu się zdarzało to, że czasami słyszał swoje imię odwracał się a nikt go nie wołał.

Po godzinie, gdy doprowadziłem mieszkanie do względnego porządku, znów wróciła ta myśl, o nieznajomym. Kim był i … Czy w ogóle był?
Usiadłem na brzegu łóżka, popatrzyłem na swoje ręce, zbliżyłem je do twarzy i zacząłem płakać...