Wpis z mikrobloga

#opowiadaniezbroda #dowcipzbroda #humor #starealedobre #pasta

Jak ustrzec się przed żmiją

Zaczerpnięte z Newsgroups: pl.rec.gory, zachowano oryginalną pisownię i format. Przeczytaj przed wybraniem się na wiosenną wycieczkę w góry.

Witam!


Tym razem mam do was pytanko odnosnie kwestie dzikich zwierzat w gorach.


Chodzi mi przede wszystkim o zmije, ktorych w zeszle wakacje byl


prawdziwy wysyp, chociazby w Gorcach. W jaki sposob najlepiej sie


zabezpieczyc przed ukaszeniem (oprocz wysokich butow). Czy jest dostepna


w aptekach surowica? I co zrobic jesli waz nas ukasi? Wysysac jad z nogi


i owinac opaska uciskowa powyzej miejsca ukaszenia? Czy moze macie jakies


inne sposoby?

Zadnego wysysania ( w jamie ustnej są prawie zawsze jakieś zranienia ). Surowicy nie ma - i dobrze bo nie-lekarz mógłby sobie większa krzywde zrobić (aptek zresztą prawie tez nie ma).

Opaske uciskową stosuje sie w razie amputacji lub zmiazdżenia kończyny.

Jad zwykłej żmiji zygzakowatej nie jest śmiertelny dla dorosłego,

w miarę zdrowego i nie uczulonego człowieka.

No ale te bieszczadzkie żmije to co innego - są podstepne i okrutne. Nalezy np. bardzo uważac na żmiję udajacą patyk: leży taka przy ścieżce i tylko czeka, byś ją podniósł, chcąc tym patykiem się podpierać w marszu.

Ale nie gryzie - o nie! Jest znacznie podstepniejsza: zgina się nagle przy próbie podparcia, przewracasz się, konasz w męczarniach, a ona ma wyżerkę na pół roku ( nikt zwłok najczęściej nie znajduje, no bo Bieszczady to one strasznie dzikie i bezludne są góry ).

Ponieważ ten podstęp już nieco opisano, ludzie uważają na nieznane patyki ( a dodatkowo jeszcze upowszechniły sie kijki teleskopowe do podpierania ).

Kolejne generacje tego przerażającego gada nabyły zatem zadziwiającą zdolnośc: udawania patyka, który udaje żmiję - zaiste niepokonany kamuflaż, na który jedyną radą jest nie podnosić ani sztywnych ani giętkich patyków.

Choć i to także nie chroni na 100%.

Zanotowano przypadki, gdy żmije - chwytając pyskiem własny ogon - staczały się po połoninach na nieświadomych niczego wędrowców. I to tyralierą!

Ponadto jak z kwestia niedzwiedzi, wilkow i dzikow. Czy macie jakies


sposoby na odstraszenie tych zwierzat, tak aby w dzikich partiach gor


(chociazby Bieszczady) noc uplynela bez zadnych zbednych przygod? Co


robic w przypadku jesli ktores z tych zwierzat nie bedzie sie balo?

By odstraszyć wilki i niedźwiedzie z reguły wystarczy byc człowiekiem.

Jednak jeśli tym sposobem nie dysponujesz, lub trafisz na wyjątkowo zdesperowanego drapieznika - białe prześcieradło z otworami na oczy podświetlone latarką będzie skuteczne.

Aby uniknąć dzików należy trzymac sie z dala od barów i domów wczasowych.

Czy w przypadku napotkania niedzwiedzia najlepiej uciekac, probowac go


odstraszyc czy tez lepiej polozyc sie na ziemi w pozycji embrionalnej,


zakrywajac rekoma kark i udawac niezywego? ;)

Już Mickiewicz opisywał lepszy sposób - no ale nie zawsze każdemu udaje sie defekacja na pilne żądanie.

A moze dobrze byloby sie zaopatrzyc w pistolet startowy z racami albo


jakis straszak?

Są takie noże survivalowe do połowy uda z piłą i kompasem w rękojeści - ich widok zwykle odstrasza drapieżniki ( boją się wścieklizny ), no ale jak trafisz na krótkowidza - to ani rusz bez blastera, działko neutronowego, albo granatów z antymaterią. Ewentualnie nunczaku.

Spotkalem sie kiedys w rejonie Przeleczy Borek oko w oko z wilkiem, ale ze


bylo to lato, to wilk sie wystraszyl i uciekl, aczkolwiek przyznam sie,


ze napedzil mi stracha.

No ale w innych częściach kraju wilki sa pod ochroną, także ten mógł sobie pozwolić na beztroski jogging. Te bieszczadzkie bywają odławiane, zatem każdy z nich spotykając czlowieka jest zdeterminowany, a i mściwy, zatem zdolny do wszystkiego.

Ekwipunek jak wyżej.

Poza tym jest jeszcze szereg innych bestii.

Taki np. wąż Eskulapa - najprawdziwszy dusiciel.

Albo pomrowy olbrzymie i - jeszcze wieksze - błękitne: osaczają człowieka błyskawicznie, jeden poświęca się i wpełza pod buta, ofiara poślizguje sie i przewraca, a pozostałe wnet ją obłażą...

- straszna śmierć!

Skrzyżowanie kota domowego ze żbikiem to sytuacja wprost beznadziejna:

zacznie sie taki ocierać, mruczeć - i juz po Tobie.

A piranie w sanie, a endemiczne rechaki górskie,

a krwiożercze haby wschodniokarpackie?!

No i trzeba też uważac na pore roku:

zdarzało sie, że na przednówku stada wygłodniałych zajęcy wywlekały turystów z autobusów PKSu!

Rozwazam oprocz tego projektu Beskidzkich Tysiecznikow takze mozliwa


wyprawe w Gorgany w tym roku, takze chcialbym dowiedziec sie co robic


przypadku takiego spotkania. Chodzi mi tu przede wszystkim o okres letni.

W Gorgany!?!

No to chyba tylko czołgiem!

Uważaj na Siebie,

Kuba