Wpis z mikrobloga

Uwielbiam chodzić do fryzjera.

Zawsze chodzę do tego samego. Mały salon fryzjerski w centrum miasta, na deptaku. Wchodzę przez małe lecz ciężkie czarne drzwi na których jest napisane Fryzjer Męski. Mimo tego napisu kobiety też tam czasami przychodzą.

Wchodząc już od samego progu witają mnie uśmiechy czterech pań-fryzjerek. Jedna to typowa milf, cycki z silikonu, usta z botoksem. Mimo to sprawia wrażenie że zna się na tej pracy. Pozostałe są paniami w średnim wieku. Takie typowe mamy.

Zajmuje kolejkę, oczekuję aż się zwolni się fotel który obsługuje moja ulubiona fryzjerka. Mariola. Ma około 45 lat, czarne długie proste włosy które zawsze układa na prawym ramieniu i piękne brązowe oczy. Oczekując na swoją kolej patrze jak Mariola z niesamowitą precyzją przekłada grzebień i nożyczki z ręki do ręki.

W końcu!

Skończyła ścinać jakieś płaczące dziecko. Nie pamiętam czy w dzieciństwie też się bałem fryzjera, chyba nie. Ono nawet nie wie jakim jest jebniętym stworzeniem płacząc.

Pomału wstaje z krzesła i ruszam ku fotelowi. Już od początku patrze na siebie w lustrze naprzeciwko. Siadam i Mariola zarzuca na mnie pelerynę która sprawia że po wszystkim moja odzież pozostaje czysta.

Zapina na rzepę na szyi i z sympatią pyta:

"Na irokeza?"


Lekko podnoszę kącik ust.

"Nie" - odpowiadam.


Nigdy nie miałem fryzury "na irokeza" a mimo tego zawsze się o to pyta. Chyba mają dużo klientów którzy nie mają wyobraźni i idą na łatwiznę ścinając się tak.

"Proszę górę lekko przyciąć i schodząc coraz niżej obcinać coraz więcej. Tak na elegancko. Wie pani"


Zawsze to mowie, a Mariola już w głowie myśli jak będzie mnie obsługiwała, układa sobie plan. Wtedy następuje najprzyjemniejsza część spotkania.

Wygodnie siadam, kilka wdechów, zamykam oczy i cały oddaje się Marioli która pomału zaczyna dotykać moich włosów i układać głowę. Uwielbiam kiedy to robi, mógłbym tak siedzieć kilka godzin. Czasami żałuję że włosy nie rosną szybko bo mógłbym tam zagościć ponownie za 3 dni zamiast za 3 miesiące.

Mariola lekko spryskuje moje włosy wodą a ja napawam się każdą chwilą spędzoną na fotelu. Takiego odprężenia nie daje mi w życiu nic. Przemijają wtedy wszelakie troski, zapominam o każdej przykrości.

W końcu nadchodzi ta chwila. Mariola budzi mnie z transu i wskazuje mi palcem na lustro w którym każe spojrzeć na nową fryzuje. Zawsze zamiast na siebie patrze na jej wyraz twarzy. Widzę że podoba jej się ta praca i widzę że włożyła w to dużo wysiłku abym prezentował się konkretnie.

Mówię jej że zatwierdzam jej prace i że jestem zadowolony. Wymieniamy wtedy spojrzenia i uśmiechy. Mariola zabiera pelerynę która cała jest w moich włosach i kładzie gdzieś obok.

Wtedy ja pytam się

"Ile się należy?"


mimo że wiem że zawsze bierze ode mnie 20 zł.

"Dwadzieścia złotych" odpowiada


po czym daje jej pieniądze i jeszcze przez chwilę staram się niby przypadkiem złapać ją za rękę która sprawia że jakbym był kobietą to robiłoby mi się morko.

"Do widzenia" mówię


po czym łapię za cieżkie drzwi i znów idę walczyć o przetrwanie z moją codziennością.

Tak, to ja. Człowiek z nową fryzurą.

#truestory #uwielbiam #chodzic #do #fryzjera
  • 3