Wpis z mikrobloga

#ciekawostkimuzykiklasycznej #muzykaklasyczna

Arrival of the Queen of Sheba:

http://www.youtube.com/watch?v=y-X465xLQYE

Georg Friedrich Händel(Haendel), urodizl się w 1685 roku w Halle, w Saksoni( dziś Niemcy). W samym mieście Halle znajduje się dom, w którym znajduje się wieczna wystawa poświęcona Haendlowi, jest nawet tabliczka , że tam się urodził. Urodził się w domu obok.

Jego korzenie nie są specjalnie muzyczne. W Halle znalazł się w sumie przez dziadka. Valentin Haendel, przeprowadził się tam z Breslau(Wrocław) i został oficjalnym kontrolerem wagi sprzedawanego chleba. Ojciec Haendla, Jerzy, który był bardzo starym ojcem ( miał 62 lata gdy mlody Haendelek pojawił się na świecie) był chirurgiem i cyrulikiem (polaczenie pielęgniarki, fryzjera , golarza i dentysty). W sumie jak kogoś podczas strzyżenia oskalpował, to mógł od razu zszyć. Wyjątkowo pożyteczne połączenie zawodów. Ojciec Haendla nie chciał, by jego syn był muzykiem, lecz prawnikiem ( Czajkowski też nim miał być, to jakieś zamiłowanie ojców chyba ). Oczywiście wszystko byloby po myśli ojca, gdyby nie Dorotha, matka Haendla. Przemyciiła małemu Fryderykowi klawikord ( prawie nieme małe pianino wielkosci przenosnej kuchenki gazowej ), aby łmłodzieniec mógł sobie ćwiczyć, gdy ojciec już spał. Piękna historia, i zupełnie nieprawdziwa. ( Ten klawikord przyniosła mu na urodziny ciotka i grał na nim w sekrecie, na strychu, bo ojciec w porę "zareagował", jak widać nieskutecznie mimo wszystko).

Lekcje muzyki Haendel w sumie dostał za darmo. Poszedł z ojcem do Georga Christiana, który życzył sobie usług cyrulika. Strasznie mu się nudziło i wszedł do kaplicy, w której stały organy. Zapominając gdzie jest i co się może stać, zaczął na nich grać jedną z wyćwiczonych melodii. Książę usłyszał melodię i obiedał ojcu lekcje muzyki dla chłopaka. I tak Jerzy Fryderyk zaczął grać na organach.

W wieku lat siedemnastu, ojciec wciąż żyjący marzeniami o synu prawniku, zapisał go na studia prawnicze i zmarł. Jerzy kontynuował wybrae przez ojca studia ( w sumie dlaczego, pewnie z jakiegoś chorego poczucia winy, bo prawa wcale nie lubił, wolał koncerty ).

Gdy nadarzyła się okazja objęcia posady organisty w jego rodzinnym miescie, to porzucił szkołę. ( Grywał tam juz wczesniej, gdy była potrzeba - organista był zbyt wstawiony, żeby grac coś kościelnego ).

W 1703 roku opuścił ciepłą posadę i wyprowadził się do Hamburga, gdzie zarabiał z prywatnych lekcji i grania w orkiestrze operowej drugich skrzypiec.

Zaprzyjaźnił się z Johannem Matthesonem i obaj pojechali do Lubeki by poznać Dieticha Butehuego, duńskiego organistę. Zaproponował im obu posadę w zamian za poślubienie córki. Opuścili w pośpiechu miasto.

Haendel i Mattheson pokłócili się pewnego razu i postanowili spór rozstrzygnąć rapierami. Guzik Haendla uratował mu w sumie życie, bo na nim zatrzymała się cienka szpada przeciwnika. Haendel polubił płaszcze z dużymi guzikami.

Umiarkowany sukces odniosły dwie opery Haendla, ale wiedział, że musi jechać do źródła, do Włoch, żeby napisać coś naprawdę nietuzinkowego. Pojechał tam w 1706 roku.

Od 1707 roku siedział w Rzymie, nie było tam oper, bo papież zakazał nieprzyzwoitości i bluźnierstwa, ale to nie przeszkodziło Jerzemu w zabawie. Brał udział w wydarzeniach muzycznych i poznał kilku ciekawszych włoskich kompozytorów, wśród nich Scarlatti Domenico, syn Allesandra.

Haendel i młody Scarlatti rywalizowali o miano lepszego wirtuoza. Scarlatti wygrał w klawesyn, a Haendel wygrał w organy, remis. ( no to rozstrygnęli ) Przez jakiś czas podróżował po Włoszech a potem wybrał się do Wenecji. Napisał tam i wystawił operę Agrappina. Za co zebrał masę gratulacji i stał się rozpoznawalny. Na fali sukcesu napisał sto kantat i dobrze się bawił.( skąd brał na to kasę? )

W 1710 przyjął posadę kapelmistra Hannoweru. Po jakimś czasie wziął urlop i wyjechał do Londynu, gdzie stał się gwiazdą ( londyńczycy byli wygłodniali, brakowało im muzyki, jedyny jako taki kompozytor, zmarł im w 1695 roku, 15 lat suszy ). Skomponował tam operę Rinaldo, która w sporej części była kopią Agrippiny, która przyniosła mu sukces w Wenecji. Nie miał zamiaru słuchaczy o tym informować, skoro sami tego nie wiedzieli i byli szczęśliwi. ( W późniejszym okresie stał się z niego niezły rzezimieszek, kradł nieswoje pomysły na muzykę, ale w granicach "normy", jesli taka istniała. )

Po siedmiomiesięcznym urlopie wrócił do Hannoweru. A Potem wyjechał do Londynu na kolejny urlop, tym razem 50 letni.

Z Londynu przniósł się na jakiś czas do Middlese, gdzue był gościem Jamesa Brydgesa, księcia Chandos. W tym czasie Haendel nakomponował jedenaście kościelnych hymnów, znanych jako Chandos Anthems. Istnieje anegdota, jakoy pewnego razu Haendel schronił się w wiejskiej kuźni, a potem skomponował cykl wariacji na temat melodii gwizdanej przez kowala.

W 1719 roku, dostał propozycję stanowiska dyrektora muzycznego w Królewskiej Akademi Muzyki. Właściciele kapitału KAM chcieli wykonywać opery. Haendel, spakował się i zaczął objeżdżać Europę w poszukiwaniu śpiewaków ( mieli być tani ). Zajechał też do rodzinnego miasta Halle by zobaczyć się z matką. Ta wieść dotarła do Bacha, który przewędrował dwadzieścia mil z Lipska do Halle by się z Haendlem zobaczyć, ale gdy przybył, Haendel właśnie wyjeżdżał. ( zobacz załącznik ze screenshotem )

Opera w XVIII wieku była zupełnie inna niż dzisiejsza. Publiczność nie udawała zaangażowania w muzykę. Przychodzili tam by pograć w karty, jeść i flirtować ( lepsze to niż plucie na świece ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Śpiewacy, tak jak wspominany kastrat ze wzgórza ( mircy czytelnicy zapraszam do wpisu o Vivaldim ), mieli swoje dziwadełka, niektórzy aż nadto chcieli się wyróżnić i w czasie granej opery dodawali swoje arie, bądź innych kompozytorów. Główna rola kobieca należała z reguły do sporanistki, a główną partię męską wykonywał przeważnie kastrat z Włoch ( mieli tam zbyt ostre noże ). Muzyka to byly pojedyncze ariee połączone z wbudowaną powtórką. ( A propos kastratów, to wcale nie jest śmieszne, bo w owych czasach chłopców kastrowano by nie mieli w przyszłości mutacji, dopiero potem okazywało się, że do muzyki zupełnie się nie nadają ).

W 1720 roku otwarto w końcu Królewską Akademię, a Handel wziął się do pracy,, komponując opery jedna po drugiej, rywalizował teraz z Bononcinim. Ale ich walka to nic, gdy biją się kobiety.

Haendel przywiózł z Włoch Cuzzoni, kapryśną przysadzistą, małą śpiewaczkę o cudownym głosie. Bez jego wiedzy Akademia sprowadziła śpiewaczkę o nazwisku Faustina, która zaczęła rywalizować z Cuzzoni. Ich walka przeobraziła się w absurd, Haendel musiał komponowac im arie na tyle samo nut, dwie inne, bo jedna lub druga groziła odejściem. Kibole operowi podzielili się na frakcje i jedna opowiadała się za Cuzzoni a druga za Faustina. Doprowadziło to do bójki podczas przedstawienia.

Miał problemy nie tylko ze śpiewaczkami, tenor Gordon, chciał być tak samo ważny jak główny głos męski, miał niestety jaja, i zagroził Haendlowi, że będzie skakał po jego klawesynie. Kompozytor odrzekł mu: "Uprzedź mnie kiedy, to dam ogłoszenie. Więcej ludzi przyjdzie zobaczyć jak skaczesz, niż posłuchać, jak śpiewasz."

W 1727 roku zmarł Jerzy I, bo zjadł za dużo melonów, pałkę przeją Jerzy II. ( ten drugi zmarł siedząc na sedesie). Na koronację Haendel napisał hymn "Zadok The Priest", który od tej pory towarzyszył koronacjom.

Rok 1729, Haendel jedzie na kolejne śpiewacze żniwa, tym razem do Włoch. Wraca z sopranistką Anną Marią Strada del Po. Była bardzo lojalna, podobno mieli romans, ale brak na to dowodów. Ogólnie nie powodziło mu się w życiu osobistym, nie miał nigdy żony.

Nie wspomniałem jeszcze o oratorium Mesjasz. To podobne do opery, ale brak tam aktorzenia i kostiumów, a co za tym idzie mniej pieniędzy jest wymaganych na realizację. W 1742 roku odbyła się premiera tego dzieła, słuchało jej na raz około siedemset osób sciśniętych w teatrze dla sześciuset. Dzieło przyniosło kolejny sukces, i stało się symbolem zamykania sezonu.

Haendel słynął z mocnego uderzenia. Wydał przyjęcie na które specjalnie skomponował muzykę, do której miały być odpalane sztuczne ognie. Niestety, podest z fajerwerkami zapalił się za wcześnie, wszystko wybuchło, a potem spadł deszcz. Po rozwianiu się dymu, okazało się, że są dwa trupy i ranni. Ale muzyka przynajmniej dobra.

W czasie swojego dobrobytu na posadzie dyrektora, spasł się i zaczął ślepnąć. John Taylor, próbował mu przywrócić utracony wzrok, po operacji okazało się, że wszystko pogorszył. To samo powtórzył z Bachem.

Haendel umarł w 1759 roku w Wielki Piątek i pogrzebany został pośród poetów w Opactwie Westminster.
xudu - #ciekawostkimuzykiklasycznej #muzykaklasyczna



Arrival of the Queen of Sheba...

źródło: comment_0cbdAxXENAfAQSolsCfuwbwfkerhu64U.jpg

Pobierz
  • 6
@xudu: we wpisie o Haendlu nie moze zabraknac tej arii (nota bene bedacej w tym wykonaniu cyfrowa hybryda glosu naszej wspanialej Godlewskiej i niegorszego Lee Ragina, aby zblizyc brzmienie do prawdziwego kastrata)
dzikireks - @xudu: we wpisie o Haendlu nie moze zabraknac tej arii (nota bene bedacej...
@dzikireks: Podoba mi się, ale gra aktorska spiewakow do mnie nigdy nie przemawiała, ja wiem , że się s tarają, ale mniej więcej to samo mam jak oglądam film w którym, ktoś nieudolnie macha smyczkiem, nie wibruje, a tu np chacone bacha leci w tle, i ze niby on to gra.

Apropos samych owacji na stojąco, bo to w sumie też klei się z tematem Haendla, pierwsze, oficjalnie uznawane owacje na