Wpis z mikrobloga

#ps4 #mirkoligaps3 #mirkorecenzjaps4

Assasins Creed Unity

Na wstępie podkreślam, że recenzję są zlepkiem subiektywnych odczuć oraz opinii. Jak tego nie uznajesz, to znaczy, że masz raka oraz ebolę i umrzesz. W innym przypadku możesz czytać dalej.

Będąc fanem całej serii zabójców, którzy swoje socjopatyczne podejście do życia tłumaczyli pokrętnym kredem z wielką niecierpliwością wyczekiwałem dnia premiery tzw. next-genowej części sagi.

Dużo filmików, dużo hypu, dużo obietnic, a co z tego wyszło? No właśnie mam mieszane odczucia. Kwestie graficzne czy ilość fpsów pozostawiam na bok, mimo, że samy doświadczyłem bardzo małą ilość spadków. Analogicznie z glitchami.

Zapewne wpływ na to miał patch, który wyszedł w dniu oficjalnej premiery, ale ja nie o tym.

Sama fabuła otwiera nowy kanon (przynajmniej z takiego założenia można wyjść wgłębiając się w to co otrzymujemy) dotyczący historii francuskiej. Poznajemy niepokornego chłopca o imieniu Arno, który swoim charakterem i podejściem delikatnie przypomina dobrze znanego Ezio. Oczywiście tego młodego, też niepokornego.

Oczywiście znowu podejmujemy błędne decyzje pod wpływem emocji (to po co te kredo, jeśli i tak wszyscy mają je w tyłku?), wplątujemy się w jeden wielki twist będący czymś pokroju Romeo i Julii w czasach rewolucji. No z większą ilością trupów rzecz jasna. Wspominałem coś już o socjopatach?

Jest za to kilka istotnych kwestii. Mimo zapewnień w zapowiedziach, nie czujesz, abyś brał udział lub też miał istotny wpływ na rewolucję. W trójce brałeś udział w słynnej bitwie, której zwieńczeniem było podpisanie deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych. W czwórce miałeś legendarne bitwy morskie czy imprezę emerytalną Czarnobrodego. Tutaj jesteś tylko tłem dla odbywających się wydarzeń. Szczerze pisząc to nikt nawet nie zauważyłby Twojego braku. Serio.

No i rzecz jasna główny motyw fabuły. Czegoś szukamy, ale nie wiadomo w jakim celu, po co, na co, że co, że jak to. Po prostu mamy to robić i przyjmujemy to z pokorą. Na końcu oczywiście nie dostajemy żadnego wytłumaczenia, lecz jedynie lekki ból głowy spowodowany irytacją podczas oglądania napisów końcowych. Kojarzycie zakończenie Mass Effect 3 dostępne w DLC? Tutaj mamy wyższy poziom. Bo nawet DLC nie ma.

Na koniec warto tylko zaznaczyć, że gra jest stosunkowo krótka. Oferuje drugą najłatwiejszą platynę w całej serii (po dwójce), którą sam zdobyłem w tydzień? Największą zasługą zapewne jest rezygnacja z trybu multi i konieczności grindowania. W zamian otrzymaliśmy tryb kooperacyjny, który faktycznie byłby fajny, gdyby nie społeczność, która myli tą grę z Call of Duty i toczy epickie bitwy, których sam Leonidas ze Sparty nie pogardziłby ;-)

Moja ocena: 4 bagietki francuskie i pół na 6 bagietek. Jeśli jesteś fanem (jak ja), to 5 bagietek (w tym jedna lekko ugryziona) na 6.
  • 9
@Brozyn: tak (no co do platyny to polecam ;-P Serio nie musisz się spinać. Trochę irytujące jest tylko zbieranie skrzynek). Co do bycia tłem poniekąd tak. Ale sam zobacz, że nawet w dwójce czy trójce byłeś uczestnikiem tych wydarzeń. Tutaj tego nie czujesz. Oprócz kilku momentów historycznych, które zostały baaaardzo słabo przedstawione to nic więcej. Wygląda to na zasadzie "dajmy tłumy", ale "niech te tłumy będą niemrawe".