Wpis z mikrobloga

40 819 - 4 = 40 815

Wszystkie dzieła Felliniego już za mną, niestety ostatnie cztery jego filmy nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia jak większość jego poprzednich dzieł. Z tej czwórki warto obejrzeć „Wywiad”, który można potraktować jako uzupełnienie „Osiem i pół”. BTW polecam książkę Marii Kornatowskiej „Fellini” ;)

E la nave va (1983) – 5/10

Film poświęcony operze - najbardziej włoskiej ze sztuk. W przededniu wybuchu I wojny światowej z Neapolu wypływa luksusowy transatlantyk. Na pokładzie zbiera się grono ludzi związanych z teatrem muzycznym, aby uczestniczyć w uroczystości pogrzebu wybitnej śpiewaczki operowej. Rejs zostaje zakłócony przez pojawienie się grupki serbskich uchodźców, chroniących się przed represjami po zamordowaniu arcyksięcia Ferdynanda. Nie ma tu głównego bohatera

Opera w „A statek płynie” jest symbolem wyjałowionej sztuki, skostniałej w pustych konwencjach. Artyści - zapatrzeni, zasłuchani we własną doskonałość sprawiają wrażenie jakby utracili spontaniczność. Ten upadek sztuki i artystów Fellini obrazuje w kilku scenach (koncert na szklankach i kieliszkach, hipnotyzowanie kury czy seans spirytystyczny). Całość jednak nie porywa tak jak poprzednie filmy Mistrza, drażni też nieco statyczny sposób filmowania (chyba pierwszy raz z czymś takim spotkałem się u Felliniego). Nie wspominając już o tym, że ciężko znaleźć ten film w dobrej jakości ;p

Ginger e Fred (1986) – 6/10

Po variete („Światła variete”), kinie („8 i pół”), cyrku („Klowni”) i operze („A statek płynie”) przyszedł czas na telewizję, która w oczach Felliniego jawiła się niczym jakaś plaga – „Ginger i Fred” powstał w okresie, gdy we Włoszech państwowa TV utraciła monopol, a ekspansja stacji prywatnych zmieniła dotychczasowy charakter przekazu i spowodowała odpływ widzów z kina. Jednocześnie zdawała się skupiać w sobie charakterystyczne symptomy epoki schyłku: nadmiar informacji, bezosobowość czy pozbawienie autentyzmu i poczucia wyjątkowości. Można odnieść wrażenie, że Fellini zarzuca telewizji spłycanie kultury.

Film opowiada o parze podstarzałych tancerzy, którzy w latach 40. święcili triumfy, występując pod pseudonimami amerykańskich gwiazd: Freda Astaire i Ginger Rogers. Rozstali się dawno temu i każde z nich poszło własną drogą. Amelia (Ginger) założyła rodzinę i wiodła spokojny mieszczański żywot. Pippo (Fred) przeżył załamanie po rozstaniu i nie udało mu się ułożyć sobie życia. Teraz po latach spotykają się, by jeszcze raz wystąpić ze swoim tańcem w telewizji. Obydwoje odczuwają już piętno upływającego czasu.

O ile poprzednie filmy reżysera traktowały o kryzysie twórczym („8 i pół’) czy kryzysie wieku średniego („Miasto kobiet”), to tutaj mamy do czynienia raczej z kryzysem wynikającym ze starości i wynikającym z niego zepchnięciu na margines, czyli rzeczami których Fellini bardzo się obawiał. Można odnieść wrażenie, że tym obrazem reżyser powoli zaczął żegnać się ze swoją karierą.

Co ciekawe, jest to pierwszy film, w którym na planie spotkali się Giulietta Masina (Ginger) oraz Marcello Mastroianni (Fred), którzy odgrywali wcześniej bardzo ważne role w najważniejszych dziełach Felliniego.

Intervista (1987) – 7/10

Film o włoskim miasteczku filmowym (Cinecitta), które było dla Felliniego miejscem magicznym, związanym ze złotym wiekiem kina. Koncepcja Wywiadu opiera się na przeciwstawieniu owej „genialnej epoki” smętnej współczesności, kiedy to miast filmów kręci się telewizyjne reklamy. Film powstał właściwie bez scenariusza, nie ma fabuły, ani bohatera, a jego struktura jest nieco skomplikowana (Fellini kręci film w filmie, japońska tv robiąca reportaż o Fellinim).

Poniekąd można uznać „Wywiad” za post scriptum do genialnego „8 i pół”. Tamten film miał charakter manifestu i mówił o kondycji reżysera. Ten pokazuje jeszcze jego pracownię, współpracowników i sposoby pracy. Warto jeszcze wspomnieć, że epizodyczne role grają tu Mastroianni i Anita Ekberg.

La voce della luna (1990) – 5/10

Film standardowo już nie ma jasno zarysowanej fabuły. Rozpada się na samoistne epizody, luźno ze sobą powiązane miejscem akcji oraz osobami bohaterów – byłego prefekta Gonnelli i poety Ivona Salviniego. Akcja rozgrywa się na pograniczu jawy i snu, rzeczywistości i wyobraźni. Ivo (Roberto Benigni) zostaje wypuszczony ze szpitala psychiatrycznego, do którego trafił z powodu obsesji na punkcie księżyca. Stara się uwieść ponętną Aldine, jednak kobieta pozostaje głucha na jego zaloty. Zawód ten potęguje fakt, że Ivo zaczyna utożsamiać swą wybrankę z księżycem, sprawcą jego cierpienia i frustracji.

Ciężko zrozumieć co Fellini miał tym razem na myśli. Na pewno po raz kolejny obarcza tu telewizję odpowiedzialnością za zmierzch kina (epizod związany z otwarciem w miasteczku lokalnej stacji telewizyjnej i związanym z tym zamknięciem miejskiego kina). Odbiór filmu utrudnia niezbyt dopracowany scenariusz i bardzo enigmatyczna fabuła. Może jakiś klucz tkwi w ostatnich słowach Ivo:

"Jeśli byłoby odrobinę ciszej, jeśli my wszyscy pozwolimy na odrobinę ciszy, to może ktoś będzie w stanie coś wreszcie zrozumieć!"


#maratonfilmowy #kinoespo #kinowloskie #fellini
Espo - 40 819 - 4 = 40 815



Wszystkie dzieła Felliniego już za mną, niestety ostatn...

źródło: comment_8HZCP1godFxofTfM3urVQNgNS6Sf2QIq.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz