Wpis z mikrobloga

6. odcinek anime Gundam Reconguista in G - "Fire! Fire! Fire!" ^^

No kurde... ale jak to... to po prostu niemożliwe... nie wiem, czy to wynik przeniesienia akcji do kosmosu, ale mam wrażenie, jakby animacja w tym epizodzie była znacznie... znacznie... ZNACZNIE... ładniejsza niż we wcześniejszych odcinkach :D

I nie mówię tu tylko o bitwie mechów, który wywołała u mnie płomień w sercu niczym Gundam Unicorn - w zasadzie nawet większy ogień, bo CGI jest tu tylko dodatkiem do ręcznie rysowanych mechów, a kolorystyka niektórych elementów (np. jasnoróżowy wybuch cząsteczek Minovskiego ^^) przypominają styl Gundam 0079.

Chodzi też o same mimikę twarzy, mniej rzucające się w oczy, teraz o wiele bardziej sprawne "klatkowanie" ruchów bohaterów.

Czyżby pan Yoshiyuki Tomino pomału się rozgrzewał? W końcu nawet fabuła w całości trzymała się kupy i nie licząc charakterystycznych dla serii dziwnych sekund ("it's poop", "yes, sir"), ma się wrażenie, że wszystko jest na poważnie, a nie na specyficzny radosny #!$%@? jak we wcześniejszych odcinkach. Całkiem dobrze i nienachalnie, za pomocą kilku momentów, przedstawiono relację Bellriego ze swoim kapitanem. Załamka protagonisty wyszła o wiele lepiej niż płacz Aidy albo kapitana w 4 odcinku.

Sam zgon przypominał zresztą zagrania, które tak Tomino kochał w latach 80. No i lekkie rozmówki między głównym bohaterem, a mechanikami były tak w stylu pogawędek między pilotami, a archeologami w Turn a Gundam ^^

#anime #gundamreconguistaing #gundam #animenowy #mechy #yoshiyukitomino #sunrise
Pobierz
źródło: comment_lhnjylCNxjAc0cFjLi9u309hCxlEWVdN.jpg