Coś mnie podkusiło i zacząłem grać w #wotgenerals. O ile podstawowe decki są w miarę dobrze zbalansowane i ciekawe, to później wieje nudą. No i z nudów zacząłem kombinować przy buildach, które dawały radę. Okazuje się, że da się zmontować coś na kształt ultimate decku, który wygrywa każdą grę (oczywiście jest to deck radziecki( ͡° ͜ʖ ͡°)). No, chyba, że spotka drugi taki sam ultimate deck. Zacząłem
@Traczex: Generalnie gra polega na tym, że masz kalkulować i myśleć nad optymalnymi zagraniami. Natomiast te cancer decki polegają na nawaleniu najtańszych kart do talii, wyrzucaniu ich wszystkich na oślep i klikaniu w bazę przeciwnika, dopóki nie umrze xD. Takie talie polegają wyłącznie na RNG (Tobie trafią się odpowiednie karty, a przeciwnikowi nie), nie ma różnicy, czy gra nimi Einstein czy małpa. Ale noobki mogą dzięki nim wyciągnąć jakieś WR powyżej
  • Odpowiedz