Bardzo dobry tekst. Szaleństwo. I to po obu stronach obozu politycznego. Lewy ma jednak zdecydowanie większą siłę oddzialywania poprzez korporacje i kulturę (patrz Netflix). Ciekawe dokąd z tym wszystkim jako zachód zmierzamy? Chyba trzeba przygotować popcorn i czekać na jakąś wojnę domową w stanach.

Tytuł artykułu w „The Economist” zawiera pytanie jak amerykańskie przebudzeństwo przeskoczyło z elitarnych uniwersytetów do mas? Od dłuższego już czasu studentów najbardziej elitarnych uczelni amerykańskich obowiązują kody językowe, które pozwalają odróżnić człowieka dobrze wychowanego od reakcyjnej hołoty. Na dzień dobry dostają kursy różnorodności i wrażliwości, krytycznej miłości bliźniego i metodologii sprawdzania białych przywilejów.

Przebudzeńcy są przeciwieństwem liberałów, tolerancja i przekonanie, że kompromis daje szansę na względną harmonię jest dla nich „białym przywilejem”, emocje zastępują rozsądek, a filarem filozofii jest zasada „moje musi być na wierzchu”. Stąd ciągłe dążenie do umocnienia ortodoksji, poszukiwanie i prześladowanie heretyków, a przede wszystkim kary za bluźnierstwo, czyli za jakiekolwiek kwestionowanie nowej wiary.


http://www.listyznaszegosadu.pl/notatki/dlugi-marsz-przebudzencalw