#tenkot #galvayzyje #opowiadanie
Dzielny Kot
Ten dzień zaczynał się na pozór normalnie. Tradycyjnie wstałam o świcie, rozpoczynając swój koci poranek pełen przeciągania się i polowania na insekty. Mój karmiciel nie przejmował się niczym, śpiąc jak zwykle sam na swoim miękkim posłaniu i wydając przy tym paskudne charczenie.
W powietrzu dało się jednak wyczuć pewną nutę 'inności', której szczegóły miałam dopiero poznać.
Karmiciel zwlekł się ciężko z łóżka, błądząc zaspany do swojej dziwnej kuwety. Załatwiwszy potrzebę przystąpił do realizowania swoich obowiązków jako najważniejsza osoba w państwie- przygotował mi miskę z posiłkiem. Wiec co lubię, więc w nagrodę nie protestowałam gdy przejechał mi palcem po grzbiecie ze słowami 'już za kilka dni pokażemy tym durniom kto tu rządzi, kochana'. Pewnie myśli, że nie rozumiem jego mowy, ale ja rozumiem wszystko. Po prostu zwykle nie obchodzą mnie jego słowa- karmiciel jest od karmienia, a nie od rozmowy.
Większość dnia Karmiciel spędził na oglądaniu zmieniających się świateł w prostokątnej ciepłej skrzynce, podśmiewując się raz za razem. Śmiech był kpiąco-szyderczy, lecz cichy. Podobny do tego jaki wydają z siebie jego współpracownicy, gdy myślą że nikt nie słucha, komentując dyskretnie jego słowa. A ja słucham zawsze. Myślę, że karmiciel chciałby o tym wiedzieć, ale to nie moja sprawa, poza tym mogłoby to negatywnie wpłynąć na pory karmienia, a tego bardzo bym nie chciała.