Po pięciu dniach wreszcie przyszedł czas rozpocząć właściwą podróż – Południe. Mój autobus ze stolicy odjeżdżał o 15:05 z Union Station, pięknego reprezentacyjnego dworca, ulokowanego nieopodal Kapitolu. Podróż dwuodcinkowa, więc miejscem przesiadki było Richmond, VA. Autobus z szybkim wi-fi, działającymi (tym razem) gniazdami sieci elektrycznej oraz naprawdę ogromną ilością miejsca na nogi! Świetnie! Jakaś czarnoskóra kobieta awanturuje się w samym przodzie, ale słuchawki na uszy i można jechać. Podróż upłynęła gładko, ale z tego miejsca:

SERDECZNIE NIE POLECAM KORZYSTANIA Z USŁUG FIRMY:


Punktem docelowym było Raleigh, NC. Autobus miał wyjechać o 18:15, o 18:00 byliśmy już w Richmond. Niestety wspomniana wcześniej kobieta ma nierówno pod sufitem i wszczęła 3 kłótnie w ciągu 10 minut, a przed samym wsiadaniem do pojazdu napatoczył się jej kierowca, którego w wyniku kłótni… pobiła! #truestory ( ͡° ʖ̯ ͡°) Tak, to ten typ niezależnej black-lives-matters twardorękiej murzynki wielkości miejskiego różowego samochodu stojącego na tylnym zderzaku. Chyba jej się spieszyło, ale pobicie kierowcy autobusu to dość… niekonwencjonalny sposób na przyspieszenie odjazdu. Brakowało więc kierowcy, którego firma nie mogła ściągnąć przez kolejne 8 godzin, a przez cały ten czas autobus stał odpalony na zewnątrz! Oprócz nas byli ludzie jadący do NYC, których autobus miał kolizję zaraz po wyjeździe z dworca kilka godzin wcześniej oraz ludzie jadący na Florydę, którzy z niewiadomego mi powodu też mieli kilkugodzinne opóźnienie. Tak więc siedzieliśmy w hali w 150 osób, nabijając kabzy firmie, kupując wodę i jedzenie żeby przetrwać. Było wesoło, bo sytuacja wręcz groteskowa, a że przewoźnik nie podawał żadnych informacji oprócz „jest nam przykro” albo „autobus jest opóźniony”, przywykliśmy do myśli, że spędzimy całą noc w zasadzie pośrodku niczego. Ludzie porozkładali się gdzie mogli, grali w karty, spali w rogu albo jak my, wraz z grupą poznanych w biedzie przyjaciół, wyjmowali gitary i starali się poprawić humory nasze i innych. Finalnie dotarłem do Raleigh o 5:00 dnia następnego. Choć tyle, że nie
aldrael - Po pięciu dniach wreszcie przyszedł czas rozpocząć właściwą podróż – Połudn...

źródło: comment_cTq71QV6CdbJXC7J5CAGiDI3zNEsedu4.jpg

Pobierz