Wiecie co by powstało, jakby wziąć takie Killa La Kill, wyciąć cringowy fanserwis, zachować abstrakcyjny humor, osadzić akcję w ciekawym świecie i dorzucić trochę disneyowskiego polotu? Powstałoby #kyousougiga
Nigdy bym nie podejrzewał Toei o stworzenie takiej małej perełki w przerwie od klepania tysięcznego odcinka One Piece i pięćdziesiątego filmu Dragon Ball. A jakby ktoś chciał się przyczepić, że zrzynka z Kill La Kill to raczej nieaktualne, bo obie pozycje wychodziły jednocześnie.
Na ogromny plus montaż i kompozycja kadrów. Bardzo rzadko anime z sukcesem wykorzystuje te elementy nie tylko w aspekcie technicznym, ale też jako dodatkowy sposób snucia opowieści. Aż mi się Tasogare Otome x Amnesia przypomniało.
Ale ja lubię sobie czasem pogrzebać w śmietniku wyciągać jakieś amv ze śladową ilością wyświetleń. A animu było całkiem niezłe.