Klose to folksdojcz

_Klose to był wtedy straszliwy burak. My, polscy dziennikarze, żebraliśmy o kilka słów. „Panie Mirku, panie Mirosławie”. O Jezu, jaka to żenada była, jakie upokarzające sceny, jakie proszenie się niemal na kolanach o byle prychnięcie do dyktafonu. A on nic. Nawet się nie spojrzy. Podolski zawsze – odkąd tylko pojawił się w reprezentacji Niemiec – podchodził i rozmawiał wyczerpująco, niemieccy dziennikarze krzyczeli: „Lukas, po niemiecku, po niemiecku!”. A on