Wczoraj zdarzyła mi się przedziwna sytuacja w kinie. Wybrałem się z kolegą na "Spotlight". Oczywiście przed seansem trwają reklamy przez 20 minut. Głośniki dają po uszach. Na sali oprócz nas 5 osób. Wykorzystujemy więc ten czas na pogawędke. Okazało się, że trafiliśmy na jakichś prawdopodobnie "reklamożerców". Parka "Janusz" i "Grażyna" siędząca 4 rzędy dalej uznała, że należy nam zwrócić uwagę, bo rozmawiamy w kinie. Cóż. Nowa jakość. Zakaz rozmawiania w czasie filmu?