Jak słyszę, że teraz Putin świętuje zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich w USA to się zastanawiam, czy przez ostatnie osiem lat śledzili co się działo na świecie. W praktycznie każdej drobnej wojence na linii Waszyngton-Kreml zwycięsko wychodził Putin. Czy to sprawa Syrii, czy Ukrainy. Nie mówiąc, że przez działalność Obamy doszło do poważnego zbliżenia między odwiecznymi przeciwnikami i konkurentami w regionie czyli Rosją i Chinami.
@Jurigag: kolego, to za czasów Obamy podpisano porozumienie o "strategicznym partnerstwie" NATO-Rosja. To Obama oficjalnie zapowiedział wycofanie się USA z aktywnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej. Jakoś wtedy o "oddawanie pola" Putinowi nie słyszałem a te deklaracje były tym w praktyce.
Gdzie były teraz czujne antyrosyjskie media? A no tak, to był inny etap prawdy.
@Jurigag: oj z chronologią to masz problem i nie wiesz o czym mówisz.
Bazy zakładał na samym końcu swojej prezydentury, przez pierwsze 5 lat Putin był według Obamy sojusznikiem. Dopiero po tym jak go Putin ośmieszył w Syrii to nastąpił zwrot w polityce zagranicznej USA i Putin już przestał być "strategicznym partnerem", a zaczął być uosobieniem zła i imperializmu.