Leżę na tapczanie, a za ścianą ktoś płacze. Wstaję, wychodzę na balkon. Wspinam się na poręcz i skaczę na parapet obok. Przez otwarte okno widzę salon, a w nim sąsiadkę. Siedzi na kanapie z twarzą w dłoniach, a obok niej leży kot. Wchodzę do środka, zdejmuję kapelusz. Kłaniam się. - Te łzy, ten żal - pytam. - To skąd? - Kotek mi zdechł - odpowiada. - Stąd. -
Nie uwazacie ze to jest kpina ze musze kupowac leki w aptece dla osoby lezacej w szpitalu? Oczywiscie chodzi o leki wypisane przez lekarza w szpitalu. #sluzbazdrowia
Od kilku lat choruję na dozymetr. Trochę szkoda mi jednak wydawać na to +600zł. Dozymetr potrzebny mi jest do zabawy (sprawdzania, jak promieniują różne sprzęty), a może przyda się też w celu zapewnienia bezpieczeństwa (a nóż jakaś b---a albo awaria elektrowni atomowej). Znalazłem na Allegro dozymetry podłączane do gniazda słuchawkowego w tablecie bądź smartfonie. Chciałem zapytać, czy parametry tych dozymetrów są w porządku (czy urządzenie to zapewni mi możliwość detekcji szkodliwego programowanie
@aso824: W sumie to trochę zajmuję się elektroniką (nawet projektuję, programuję i sprzedaję sterowniki dla przemysłu), ale ciągle mam coś do zrobienia i nie mam niestety czasu na wykonanie takiego urządzenia :( W końcu się chyba zbiorę i wywalę parę stów na półprofesjonalny sprzęt.
Także opiekujemy się osobą z Alhzaimerem (otępieniem). Musisz wiedzieć, że skoro Twoja rodzina ma świadomość choroby dziadka i jednocześnie nie zapewniacie mu opieki (pozwoliliście, aby osoba chora wyszła z domu), to narażacie się na odpowiedzialność karną.
Od ponad miesiąca popadłem w dość mocną depresję, pogłębiły mi się stany lękowe, odpuściłem całkowicie leki i terapię i zająłem się po prostu chlaniem bo sobie ze sobą nie radziłem. Postanawiam to zmienić, wczoraj wypiłem ostatnią butelkę piwa jaka miałem w mieszkaniu i z powrotem zapisałem się na terapię, w przyszłym tygodniu idę po leki. Mam nadzieję, że jak najdłużej wytrzymam bez alkoholu i wyjdę z
Leżę na tapczanie, a za ścianą ktoś płacze. Wstaję, wychodzę na balkon. Wspinam się na poręcz i skaczę na parapet obok. Przez otwarte okno widzę salon, a w nim sąsiadkę. Siedzi na kanapie z twarzą w dłoniach, a obok niej leży kot. Wchodzę do środka, zdejmuję kapelusz. Kłaniam się.
- Te łzy, ten żal - pytam. - To skąd?
- Kotek mi zdechł - odpowiada. - Stąd.
-