Wchodzisz do Manufaktury. Od pierwszej chwili panuje ogromny chaos. Ludzie chodzą bez ładu i składu. Między nimi biegają dzieci, bawiąc się spinnerami. Nachylasz się nad jednym z chłopców, by spytać, czy też przyszedł na zlot finów. Chłopiec ucieka, bowiem poczuł z twoich ust kwaśny odór przetrawionego alkoholu. Nie zdajesz się być pod wpływem, ale od razu widać, że kilka godzin wcześniej musiałeś spożywać jakiś trunek.
a) Idziesz dalej w stronę Empiku.
b)
a) Idziesz dalej w stronę Empiku.
b)

















- Akat nieważne. Jadę do pracy, bo zapowiadają intensywne opady śniegu tego typu – odparłeś.
- Śniegu? – wścibski finon nie dawał za wygraną – przecież jest 5 stopni na plusie.
- Sory am sory, akat śpieszę się. Tramwaj czeka. Imiego dnia! – przerywasz rozmowę i pędzisz w