@stalowy: ech... Słucham Trójki i ryczę jak bóbr. I ogarnia mnie wielkie #!$%@? na ten świat i głupotę ludzi. Jak mogą coś #!$%@?ć w imię swoich celów , małostkowych i tymczasowych - zrobią to .
@Dziadkuje-zielonkem: sto lat temu , za gurami za lasyma, nagrywałem z takich tam programów Tomka Beksińskiego muzykę. Sto lat później słuchałem jej. Działała tylko wtedy gdy był również prowadzący. Magia działa się na obrzeżach. Pomiędzy utworem, prowadzącym a mną. I najlepiej było na żywo.
Playlisty? OK. Niech będą, ale nie to to chodzi w radiu.
Ponad połowa po szosie, zagubiony gdzieś na południe od Kampinosu . Dojazd do Brochowa http://brochow-parafia.pl/historia , a później dojazd do K.P.N.-u i lasem do domu. I choć wody w kanałach dostatek, to las suchy . Bez brodzenia w szlamie, bez nieoczekiwanych podtopień na szlakach ( tam gdzie były zwykle podtopienia, widniała karteczka z yellow submarine ) I zmęczonym jak pies.
Czytałem kiedyś książkę SF, gdzie fabuła operowała wokół planety skazańców. Ktoś był zły na Ziemi, dostawał "bilet" do Australii i leciał . Na Planecie tej była jedna anomalia. A mianowicie co jakiś czas , nagle , nie spodziewanie temperatura spadała za tych +20 paru do -40. Starzy wyjadacze wiedzieli o co chodzi , młodzi albo się nauczyli, albo nie. Dzisiaj był piekny dzień . Temperatura spadła tylko o dziesięć stopni po zmroku, na co byłem gotowy . Z widzianych zwierząt : biegnące sarny, dzięcioł zielony- potrącony na poboczu, bóbr- niestety wypłaszczony już , koty , które zostawiły futro na poboczach.Jednego przeniosłem. Twardawy już był.
Nie lubię zimna. Do tej pory tak myślałem , mając na uwadze rower. Teraz mam pewność. Nie lubię zimna na rowerze. Ono mnie męczy i wykańcza. Czuję się tak, jakbym miał o czym opowiadać gdy jechałem, a to przecież marne trzydzieści prawie po lesie, przez dwie godziny. Droga ta sama co w lecie, ale jakże inna i nie tylko przez to, że więcej bieli, mniej ludzi, ale także przez to, że zmęczenie nadchodzi szybciej, a każde zatrzymanie się to utrata ciepła i jeżeli nie miałoby się termosu z gorącą herbatą - utrata wiary w siebie. Widoki apokaliptyczne. Las pusty. Tylko zwierz w postaci sarny ucieka na odgłos opony przebijającej się przez oblodzony śnieg. Na widok zakefionej biegaczki ucieszyłem się jak nigdy- ludzie nie siedzą w domu , tylko czasami wychodzą się pomęczyć i pomarznąć. Zuch-dziewczynka! Mój komputerek działał z pewnym opóźnieniem i kiedy postanowiłem zadać mu pytanie w jakiej temperaturze jedziemy, wpatrując się w ekranik o mało nie wylądowałem w kanale. Zatrzymałem się więc, zadałem pytanie i wyskoczyło -14 . Pięknie. Pomyślałem o wpisie z przed paru dni , gdzie radzono mi bym buty owinął folią... A ja jedynie wrzuciłem do środka chemiczne ocieplacze. Cierpienie z powodu głupoty. A może by tak owinąć skarpety gazetą? Może głupi pomysł, ale jakby zadziałał, to nie byłby taki głupi.
@stalowy: Górki, zupełna ciemność . O tej porze roku nie mogę dojechać tam za dnia, bo to by znaczyło , że muszę wyjechać około 10 , a o tej godzinie jeszcze walczę ze sobą, by jechać. Wizja rozpalonego kominka i kieliszka wina jest bardzo kusząca.
Piękny dzień by umrzeć. Biorę rower i pomykam w las. Na początek na wschód Kampinosu. 20 km. i jestem w Truskawiu. Ludzi jak biedronków w maju. Mnogie mnóstwo. Przepychają się przez szlak , wszyscy mili i uprzejmi, z kijami, lub bez. Tylko ci roweżyści jacyś tacy zamknięci w sobie, nie odkiwują na pozdrowienia. Warszafka. Ale to godzina 13. Zmieniam kierunek na bardziej północny, dojeżdżam do Sierakowa, las , las, las, pomykam dalej aż moja droga kończy się. Droga, którą od czasu do czasu jeżdżę zmieniła się w wykop ... nomen omen ... jak z 1944 , kiedy była to Wolna Rzecz Kampinoska. Ale tym razem kładli jedynie kable. Choć były to kable z rozmachem, jeżeli spojrzeć na wielkość beli. A później asfaltem wzdłuż Wisłostrady,by uciec w bok, na południe, by dotrzeć do zachodniego Kampinosu i tam nikogo nie spotykając, poprzez Górki - taka miejscowość w środku Narodowego Parku- podążać na wschód. Dwadzieścia kilometrów ciemności. Było pięknie.
@stalowy: muszę tego słuchać... mieszkam w lesie i mam tu mnóstwo mrówek (。◕‿‿◕。) Oglądam ostatnio oceniony przez Ciebie serial i śmieję się od ucha do ucha nad wytłumaczeniem polaryzacji w polityce. Plaga dotarła też do Polski. Ja nadal walczę... Choć ostatnio jakoś dużo mniej alkoholu więcej ruchu i ostatnio zupa dyniowa... A wczoraj zapiekanka z fasoli pod ciastem z mąki kukurydzianej i pszennej...
Kampinos. Temperatura taka z niższych w jakich jeździłem kiedykolwiek , czyli zero. Na szlakach za dnia mijałem grupę kolorowych kolarzy na MTB, a ja , na moim rowerku-garbusku, w czerni i granacie, nie zwracając uwagi przemykałem po szlakach i dróżkach. Palmiry, Wiersze i moje Górki - miejscowości odwiedzone . A tak poza tym to las, las, i jeszcze raz las. Po szesnastej ciemność. Taka z tych zupełnych.
@stalowy: przejechane 90 zamiast 100. Umieram jako przegryw :) . Po raz pierwszy jechałem na rowerze przy gradzie i ostatnie dwie godziny po śniegu. Pani w Górkach mówi do mnie: proszę pana, mam coś specjalnie sprowadzone dla pana - i wyjmuje z pod lady jarzębiak ,o którym z nią rozmawiałem z parę miesięcy temu . Uroczo. #!$%@?ły kulki lodu, po ciemku, a ja piłem jarzębiak zalany gorącą herbatą z cytryną
Zwolnić albo nie zwolnić
Czołgać się czy nie czołgać
Pieprzyć te wszystkich cnót okazy!
Spać albo nie spać
Pełzać czy nie pełzać